wtorek, 26 lutego 2013

Kłamstwo trzyma w szponach; dwa.


 Pamiętasz? Razem na zawsze, razem do piekła.

 Wasze nagie ciała ocierają się o siebie, słyszysz przyspieszony oddech, powietrze staje się coraz gęstsze. Muskasz płatek jego ucha, przygryzając je nieznacznie, szepczesz jego imię, prosisz o więcej. Coraz wyraźniejszy jest słyszalny dźwięk obijania się waszych bioder. W końcu po kilku minutach sprężyny lekko skrzypią, a nieziemski kochanek ląduje tuż obok ciebie, całując skroń i tuląc niczym największy skarb. Z uśmiechem na ustach zasypiasz, wiedząc że jesteś bezpieczna.
 Nie zaprzątasz sobie głowy tym, że umówiłeś się z żoną. Mieliście jechać na zakupy, chciała kupić sobie nową suknię na ślub waszych przyjaciół, a i tobie przydałby się nowy garnitur. Małej córeczce też przydałaby się jakaś kreacja w końcu ma jechać z wami. Zapominasz o tym wszystkim, żyjesz chwilą, a w tej chwili jesteś z nią.
 Budzisz się, a jedyny ślad po wspólnie spędzonym czasie na igraszkach to pognieciony materiał prześcieradła po lewej stronie łóżka. Znowu jesteś niepocieszona, znowu jesteś tą drugą, chociaż tak naprawdę zawsze nią byłaś. Znowu pojechał do rodziny, by pod maską pozorów grać kochającego męża. Znowu nie jest z tobą. Podnosisz się trochę ociężale i już wiesz, że dzisiaj nie będziesz w humorze. Po zabawianiu się z Łukaszem boli cię każdy mięsień, zdajesz sobie sprawę, że o niektórych nie miałaś nawet pojęcia, a teraz czujesz je dokładnie po każdym waszym spotkaniu. Przeglądasz się w lustrze, wokół kostek dostrzegasz ślady, gdy cię przytrzymywał, nieznaczne sińce zasłonisz bransoletkami. Nie wiesz natomiast jaką apaszkę wybrać dziś, gdyż na twojej szyi kolejny raz prezentuje się dorodna malinka. Stanowczo musisz mu zabraniać, zostawiać jakiekolwiek ślady na twojej skórze, chyba że w niewidocznych miejscach.
 Podrzucasz piłkę, odbijasz się od parkietu, trafiasz w żółto-niebieską mikasę, a ta zatrzymuje się na siatce. Z twoich ust wypływa ciche kurwa, ale za chwilę już krzyczysz, zły na samego siebie próbując wyładować emocje. Patrzysz na trybuny, jest tam twoja żona z córką, uśmiechasz się wymuszenie. Przed twoimi oczami pojawia się obraz Neny, chcesz już ją zobaczyć, pragniesz jej dotyku.
 Rozmawiasz z kolejną zdradzoną kobietą, masz minę pokerzysty. Zadajesz pytania, wspierasz  na duchu, a podając kolejną chusteczkę o zapachu truskawki, mówisz że zapraszasz za tydzień na kolejną wizytę. Opierasz się w fotelu i wyciągasz nogi na biurko. Oddychasz ciężko jak po przebiegnięciu maratonu, a to tylko twoje perwersyjne myśli, które pragną spełnienia.

Adnotacja: Brak lekcji bo dyżur - spoko, w piąteczek to samo <3
Kłamstwo nie ma krótkich nóg, nie wiecie co prawicie - przynajmniej nie to ich, a czy się wyda to zależy od mojego humoru.
Cześć, chcę już na Łuczniczkę, chcę jakikolwiek mecz Delecty i chcę trochę wolnego - o tak wiele nie proszę!

4 komentarze:

  1. na Łuczniczkę? kobieto, ja tam jestem dwa razy w miesiącu, chętnie cię zabiorę. <3
    seks z Kadziem - zawsze spoko. ♥ niemniej jednak nie chciałabym być na miejscu dziewczyny, nie chciałabym być traktowana jako ta na zastępstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam jestem rzadko, niestety odległość i brak czasu robią swoje :). Chociaż godzina w pociągu zawsze w miłym towarzystwie :)

      Usuń
  2. Bycie tą drugą zapewne nigdy nie jest miłe, ale Ona sama tego chciała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakaż ta ironia losu jest zajebista. Wysłuchuje narzekań zdradzonych kobiet? To chyba nic przyjemnego, jednakże żona Kadziewicza sama jest sobie winna, mogła go trzymać krótko. Wyda się czy się nie wyda, nie wiadomo jak długo tak wytrzymają.

    OdpowiedzUsuń