niedziela, 24 lutego 2013

Kłamstwo trzyma w szponach; jeden.

  
Wokół czai się fałsz i zdrada

 Z reguły jesteś szczery, no właśnie z reguły. W życiu zawodowym może i nie kłamiesz, mówisz to co myślisz, nie znasz umiaru i nie gryziesz się w język, chociaż niekiedy twierdzą, że powinieneś - wytykasz błędy, chwalisz drużynę po wygranym meczu i nigdy nie przestajesz brnąć na przód. Natomiast w życiu prywatnym sprawa jest zupełnie inna. Kłamiesz. Kłamiesz swoją żonę mówiąc, że kolejny raz nocowałeś u klubowego kolegi. Kłamiesz swoje dziecko, gdy pyta się gdzie tatuś znika, a ty mówisz, że grałeś wyjazdowy mecz mając tego dnia wolne. Kłamiesz i nie czujesz wyrzutów sumienia. Kłamiesz jak mniemasz w słusznej sprawie, bo przecież ona jest ważna. Zajmuje miejsce w twoim sercu i myślach. Możesz pokusić się o stwierdzenie, że ją kochasz.
 Z reguły jesteś zimną suką bez serca, no właśnie z reguły. W rzeczywistości też nią jesteś i tutaj potwierdza się reguła. Nie posiadasz głębszych uczuć, chociaż wydaje ci się, że kochasz, ale równie dobrze może to być jedynie pociąg seksualny. Jesteś sama, ale nie samotna. Masz facetów na pęczki, jeden kochanek lepszy od drugiego, ale tylko Łukasz potrafi cię najlepiej zaspokoić. Jesteś z nim, bo dobrze się czujesz w jego towarzystwie. Nie musisz ukrywać się pod maską pozorów, nie musisz na siłę być miła, dla niego negatywne emocje są wyprane, odkrywasz swoją nową, nieznaną twarz.
 Mówią, że kłamstwo ma krótkie nogi. Może i ma, ale temu wydłużają się nogi z każdym kolejnym niczym Pinokiowi nos. Serio! Nikt nie wie o waszym pokręconym związku. Nie pokazujecie się wspólnie w publicznych miejscach, macie swoje miejsce na schadzki, które jest jej mieszkaniem. Kłamiąc nie dajecie po sobie poznać, że to robicie. Ty masz rodzinę, ona jest bez zobowiązań i zachowuje się jak dziwka. Raz ten, innym razem tamten i jakoś to będzie. Powodem do radości może być fakt, iż nie ima się kurestwem, ale jest znaną panią psycholog. 
 Z reguły jesteś kochającym mężem i ojcem. Faktycznie kochasz swoją córkę, pamiętasz gdy porównywałeś ją do najlepszych narkotyków i rzeczywiście nadal tak jest, ale miłość do ukochanej wygasła, albo po prostu została tymczasowo odsunięta na dalszy plan. Reguła niepotwierdzona. 
 Z reguły jesteś kobietą, która została porzucona. I właśnie tak jest, nie porzucił cię chłopak, narzeczony czy mąż. Porzucili cię rodzice, wyrzekli się ciebie, nie chcieli mieć z tobą nic wspólnego. Skończyłaś osiemnaście lat i musiałaś radzić sobie sama, dla nich przestałaś istnieć. Nigdy cię nie chcieli.Teraz ty nie chcesz nikogo.

Adnotacja: No to zaczynamy, standardowo rozdział co dwa dni, jak kiedyś pisałam powiadamiam na gg, inni niech szukają :). 
To jak ja wykreuję Kadzia to tylko i wyłącznie moja wyobraźnia, w rzeczywistości bardzo go szanuje, był jednym z pierwszych siatkarzy, którzy zarazili mnie tym sportem. A ponadto uwielbiam go za wszelkie wypowiedzi, lubię do nich wracać i słuchać rozmaitych słów płynących z jego ust.
Musicie przyznać, że głos ma zajebisty :).
Ja wiem, że jestem na tyle kontrowersyjną postacią, że albo się mnie toleruje, albo bardzo, bardzo, ale to bardzo nie lubi.

3 komentarze:

  1. Właśnie tak się ostatnio zastanawiałam, kiedy uraczysz nas Kadziem i się doczekałam. Kłamstwo do niczego nie prowadzi, ale czasami lepiej jest nie wiedzieć niektórych rzeczy. Kadzia będę uwielbiać w każdej postaci, nawet fałszywego zdrajcy, bo to Kadziu jest. :D Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kadzi to Kadzi. Jego się lubi albo nie. Ja go bardzo lubię i to się nigdy nie zmieni. Nawet gdy jest w tej historii jest podłym kłamcą, który nie liczy się z uczuciami swojej żony i woli zabawiać się z inną. Ciekawe czy jego kłamstwo wyjdzie na jaw?

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kadziu był, jest i będzie moim mistrzem w teorii ciętego języka, i nic się w tym temacie nie zmieni. Bo ja go, kurwa, po prostu uwielbiam. *.*
    Ani on, ani ona nie mają łatwo. I chyba to wspólne romansowanie daje im choć chwilę wytchnienia we własnych problemach. Niemniej jednak kłamstwo ma krótkie nogi i mam nadzieję, że oni o tym wiedzą.

    OdpowiedzUsuń