Masz dwadzieścia pięć lat,
nastaje nowy dzień, znowu w twoje życie wkracza monotonia, mechanicznie
powtarzasz te same czynności. Nie uśmiechasz się, nie czujesz nic, jesteś sama.
Samotność jest nieodzownym elementem twojego życia, nigdy nie chciałaś dzielić
się smutkami ani radościami, chciałaś być jedyną osobą, która panuje nad swoją egzystencją. Nie wierzysz w
uczucia, niedawno twoi rodzice się rozwiedli, wytrzymali ze sobą trzydzieści
lat, a później wszystko przekreślili. Matka zdradzała ojca, ojciec – matkę,
uczucia są nie trwałe. Nie poddajesz się im, nie ma sensu.
Masz dwadzieścia pięć lat i
właśnie idziesz na kolejną rozmowę kwalifikacyjną, miesiąc się kończy, a to już
twoja trzecia praca. Wszystko idzie po twojej myśli - zostajesz przyjęta. Od tej
pory będziesz barmanką w klubie o nazwie Paradise.
Aby uczcić sukces wstępujesz do sklepu monopolowego i kupujesz czerwone wino,
potem kierujesz się w stronę półek z przysmakami dla zwierząt, pamiętasz o
Teodorze - jemu też się coś należy.
Masz dwadzieścia pięć lat i
siedzisz w swoich czterech ścianach, przezroczysty kieliszek z krwistą cieczą
dzierżysz w dłoniach, co jakiś czas przystawiając do ust by delektować się tym
nektarem. Patrzysz na swojego kota, który leży na fotelu i nie przejmuje się
niczym, twój wzrok podąża pustą ścianą, aż do połyskującego ekranu, gdzie
wyświetla się film. Dzisiaj postawiłaś na kino akcji. W lśniącym samochodzie
widzisz postać Jasona Stathama, który
gra w Adrenalinie. Gdzieś w połowie
samotnego seansu nabierasz ochotę na spacer.
Masz dwadzieścia pięć lat i
siedzisz w ciemnym parku, zegarek wskazuję godzinę 23:34, a ty wystawiasz głowę
w stronę lśniącego księżyca, patrzysz na gwiazdy i zastanawiasz się ile ich tam
jest. Myślisz, myślisz o swoim życiu, o tym, że samotność jest dla ciebie idealna.
Później przypominasz sobie obraz dawnej przyjaciółki – Agaty, zmarła ona trzy
lata temu, miała kochającego męża, wtedy wierzyłaś w miłość, teraz jej nie ma.
Masz dwadzieścia pięć lat i
jesteś samotnikiem, który nie chce nic od życia.
Adnotacja: Nadal Winiarski się nie pojawił, a jeszcze zaledwie trzy części. Wczoraj moja Zaksa przegrała i generalnie nadal kipi we mnie złość, ale wiecie przynajmniej dzisiaj Skra [której nota bene nie lubię] zapewne pokona Dynamo.
Czemu to musi być takie krótkie? Czytałabym godzinami. ♥
OdpowiedzUsuńJak czytam te zaczynające każdy akapit zdanie 'Masz dwadzieścia pięć lat', aż mam ochotę dopowiedzieć głównej bohaterce 'i całe życie przed sobą'. Trzeba z niego doszczętnie korzystać, bo minie błyskawicznie. To ja sobie grzeczniutko poczekam na Winiarskiego. ;)
I szczerze? Też nie lubię Skry.
Samotność zaczyna ciążyć wprost proporcjonalnie do przybywających nam lat. 25 to jeszcze mało ale czas leci nieubłaganie!
OdpowiedzUsuńP.S. Nie lubię Skry ale fajnie się patrzyło na bezradnych Rosjan i tłuściutkiego Kurka:)