Masz dwadzieścia pięć lat i
dziś zaczynasz pierwszy dzień w nowej pracy. Już o osiemnastej stawiasz się
w barze, ubierasz łososiową koszulę z plakietką pracownika, a dokładniej z
napisem barman. Gdy pierwsi goście
proszą cię o drinka, radość sprawia ci przyrządzanie kolorowych napoi. Widzisz
wysokiego mężczyznę, który pojawił się w barze, podchodzi on do lady nie dbając
o to by podnosić nogi - szura nimi. Z wielkim ciężarem opada na krzesło, a
twarz chowa w dłoniach. Podchodzisz do niego i pytasz czego mu trzeba, robisz
mu kolejne drinki, gdy on ci się żali. Narzeka na małżeństwo, cytuje słowa
Krzysztofa Cugowskiego i twierdzi, że znowu w życiu mu nie wyszło. Do tego
dodaje, że niedługo na świat przyjdzie jego syn, a on nie ma pewności czy to
aby na pewno jego dziecko, gdyż przyłapał żonę na zdradzie
Masz dwadzieścia pięć lat,
jest godzina druga w nocy, a ty z nieznajomym mężczyzną z baru kroczysz ulicami
miasta. On opowiada kawały, ty dźwięcznie się śmiejesz. Bawi cię jego nieporadność,
to jak próbuje się nie chwiać, jakiego zgrywa dżentelmena. Pytając go o adres,
z jego twarzy znika uśmiech, który widniał przez ostatnie dwie godziny, siada
on na krawężniku i wybucha płaczem. Patrzysz na niego z niedowierzaniem i budzi
się w tobie instynkt macierzyński, proponujesz mu nocleg i naprawdę nie wiesz
kiedy te słowa popłynęły z twoich ust. Zgadza się, zaznaczając, że rano się
zmyje jak tylko wstanie.
Masz dwadzieścia pięć lat i
leżysz w swojej sypialni usiłując usnąć, jednakże twoje próby kończą się
fiaskiem. Nie możesz zapomnieć o mężczyźnie, który śpi za ścianą na twojej
kanapie. Teodor w ramach solidarności, gdyż też jest facetem postanowił spędzić
tę noc wspólnie z nim, z mężczyzną, z baru. Myślisz jak ma na imię i zdajesz sobie
sprawę, że nie wiesz. Twoja dłoń ląduje z cichym plaskiem na czole, a ty
zaliczasz tak zwanego facepalma. Wiesz o nim wszystko, ale nie znasz jego
imienia – wyśmienicie.
Masz dwadzieścia pięć lat i to
jest twój pierwszy poranek, który różni się od innych. Wstając rano zapomniałaś
o bamboszach, toteż twoje stopy stykają się z zimną podłogą. W kuchni robisz
dwie kawy, a jajecznica na patelni jest w wersji powiększonej. Uśmiechasz się
zdając sobie sprawę, że nie chcesz tak żyć, nie chcesz być kurą domową, nie
chcesz przyrządzać ukochanemu posiłku.
Adnotacja: Teoretycznie powinnam szykować się chyba do jakiegoś marszu, ale naprawdę nie mam najmniejszej ochoty paradować w mundurze, toteż praktycznie mam zamiar spędzić ten dzień oglądając ckliwe filmy i wypłakując oczy. Kolejna Teodezja już w poniedziałek. I mam pomysł na kolejne opowiadanie - muszę ograniczyć swoją wyobraźnię. Cieszę się, że nie jestem jedyną osobą, która nie lubi Skry, a mecz z Dynamem oglądałam, bo chciałam zobaczyć jak tam Kurek po kontuzji.
Biedny Winiar, jak czytałam o nim w wersji płaczącej i rozklejającej się w barze, aż miałam ochotę go przytulić. Cóż, takie uroki miłości, nie zawsze jest różowo.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie ze strony bohaterki, że go tymczasowo przygarnęła.
A wiesz, że ja też oglądałam tylko po to, żeby sobie zobaczyć, jak się trzyma Kurek? :)
No bo Kurek w Rosji to ciekawy temat do ogarnięcia i trzeba zobaczyć jak on sobie tam radzi w tym Dynamie [chyba tak to się odmienia]. No i przy okazji obejrzałam nogi Winiara i mnie natchnęło ponownie, toteż nanoszę poprawki na to co powstało.
Usuń