piątek, 22 marca 2013

Fajnie, że jesteś; dwa.


Pamiętasz wasze pierwsze spotkanie na Łuczniczce, był to całkowity przypadek. Wiedziałaś, że wasze drogi jeszcze się skrzyżują, gdyż nie zamierzałaś rezygnować z meczy na żywo, mieszkając zaledwie 15 minut drogi od hali. Zawsze siadałaś na tym samym miejscu, zawsze mocno zaciskałaś kciuki licząc na wygraną, zawsze oddawałaś się w szał euforii jak i smutku wraz z innymi kibicami. 
 ~~~
Jednego dnia postanowiłaś pobiegać, nie do końca znając jeszcze miasto, więc przebieżka była po okolicznych ulicach. I to już  kolejny raz wpadłaś w czyjąś osobę, odbijając się od niej jak od ściany i lądując tyłkiem na twardych chodniku. Z twoich ust wypłynęło soczyste "kurwa mać". Osoba, w którą wpadłaś zaśmiała się głośno, a ty unosząc wzrok ku górze spostrzegłaś się, że to gracz Delecty, ten sam którego twardą klatkę piersiową miałaś okazję już poznać.
~~~
W ramach rekompensaty za szkody na psychice i siniaka na tyłku zostałaś zaproszona do Starbucks Coffee, gdzie raczyliście się mrożoną carmel macchiato i nadrabialiście niedawno co stracone kalorię jogurtem owocowym. Rozmawialiście dosłownie o wszystkim, on opowiadał ci o porannym treningu, ty mu natomiast opowiadałaś o nieznośnym kocie Tyberiuszu, który ostatnio w ramach manifestu postanowił upiększyć śnieżnobiałą kanapę w salonie i zwyczajnie wypróbował na niej jakie ostre ma pazurki.
~~~
Siedzisz na hali Łuczniczka razem koło żony Marcina Wiki. Mocno zaciskasz kciuki, bowiem grają dzisiaj z Asseco Resovią Rzeszów na swojej własnej hali, przed swoja publicznością i wierzysz, że uda im się wygrać.  Mecz zakończył się po pięciosetowym boju, a zawodnicy z Rzeszowa musieli pogodzić się z tym, że dzisiaj triumfował bydgoski zespół. Z wielkim uśmiechem na ustach rzucasz się na szyję swojego ukochanego, po czym całujesz go w policzek i karzesz iść się umyć, gdyż po dwóch i pół godzinie zaciętej walki nie pachnie swoimi perfumami, a zupełnie innym, mniej przyjemnym aromatem.
~~~
Po każdym wygranym meczu Andrzej ma to do siebie, że nie może iść spać. Euforia, która go wypełnia jest tak wielka, że namawia ciebie na różnorodne zajęcia. Od kiedy wróciliście do domu, zdążyliście już wspólnie przygotować późną kolację, zagrać w karty i obejrzeć dwa filmy. Zbliżał się ranek, a Andrzej wtulając twarz w miejsce pomiędzy twoją szyją, a obojczykiem w końcu zaczął miarowo oddychać, co oznaczało, że usnął, a jutro na rewanżowym spotkaniu będzie niewyspany.

Adnotacja: Zapomniałam, że dzisiaj wypada coś tutaj dodać więc robię to na szybko. W niedziele ostatnia 3 część, a później? Później się coś naskrobie, nie wiem o jakim sportowcu, ale ktoś będzie.
Dzisiaj była Planica i Żyła na podium zrobił mi dzień, chociaż Jacobsen i jego upadek trochę szumi mi w głowie i nie chce wypaść, szkoda, szkoda bo chciałam go w drużynówce, ale zastąpi go Sorsell, bo Hildziak korzysta ze słońca i nie skacze :). Wspominałam, że uwielbiam Norwegów? Jak nie to mówię.  I kolejny raz pisząc o skokach Tepes i jego 223,5 m <3.


1 komentarz:

  1. na skokach zbytnio się nie znam, więc wolę nie komentować, bo na sezonowca wyjdę. (;
    oni są tak cholernie słodcy, booooże. ♥ a na Wronę to ja bym z chęcią wpadała, tak jak bym z chęcią mieszkała tak blisko Łuczniczki. *.*

    OdpowiedzUsuń