Siedzisz w niewielkim pokoju utrzymanym w barwie czerwieni. Uderzasz długimi, kurewsko czerwonymi paznokciami o blat szafki, spoglądasz spod wachlarza rzęs na zegarek, którego wskazówki pokazują 19:06. Masz cztery minuty do pojawienia się kolejnego klienta. Jest 24 grudnia, a Ty zamiast spędzać święta w domu z rodziną - pracujesz. W sumie możesz pokusić się o stwierdzenie, że nie masz rodziny, nigdy jej nie miałaś. Matka narkomanka, ojciec alkoholik - szczyt marzeń. Wyparłaś się ich i skończyłaś podobnie. Jesteś dziwką, ale nie taką dla plebsu, tylko tą ściągnięta z półeczki luksusowa. Jesteś marionetką w rękach swoich klientów. Jesteś nikim.
Powinieneś teraz siedzieć w domu rodzinnym, trzymając ukochaną za rękę i opowiadając o trwającym życiu, które dzielisz z nią. Zamiast tego przytulasz do swojej piersi butelkę wódki, kieliszek pełni rolę najlepszego przyjaciela, a dźwięki głosu Caleba Followilla roznosi się po pomieszczeniu. Sięgasz po telefon i kolejny raz w ciągu 20 minut wysyłasz do niej smsa, wszystkie są takiej samej treści: co się z nami stało?
Podstarzały, nieco łysiejący chirurg plastyczny z nadwagą, właśnie plądruje Twoje wnętrze, sapiąc przy tym niemiłosiernie i pocąc się. Nie sprawia Ci to najmniejszej przyjemności, wolisz tych młodszych klientów, ale nie wybrzydzasz. Pojękujesz cicho, udając że dochodzisz, a gdy Maksymilian kończy drapiesz go za uchem i mówisz, że seks z nim zawsze jest nieziemski. Kładzie się obok Ciebie na łóżku i prosi abyś teraz Ty się nim zabawiła. Zawsze dziwiło Cię skąd ten facet ma tyle siły. Przewracając się na niego, całujesz go po policzku, obojczyku, aż schodzisz coraz niżej ocierając się o niego nagim łonem. Mężczyzna co jakiś czas jęczy czując Twój język, aż w końcu docierasz do jego penisa, który w zastraszająco powolnym tempie unosi się ku górze. Wkładasz go do buzi i zaczynasz ssać przy tym delikatnie przygryzając członka swojego stałego klienta. Bo nie oszukujmy się pan Maks przychodzi dwa razy tygodniowo, zawsze do Ciebie, gdyż twierdzi, że jesteś najlepsza w swojej profesji. Gdy ma dojść standardowo mówi, że na dzisiaj wystarczy, a Ty dźwięcznie się śmiejąc dajesz mu ostatniego buziaka i bierzesz pieniądze.
Walcząc ze snem, wbity w kanapę, w rozciągniętym dresie, jednym laczkiem na nodze - tym kupionym w Zakopanem, gdzie do wczesnego ranka rozmawialiście o swojej przyszłości - i pustą butelką po Finlandii tuż obok siebie, wpatrujesz się zamglonym spojrzeniem w jednego, jedynego smsa od niej, który nic nie wyjaśnia: zjebałam Michale. Jesteś pod wpływem alkoholu, dlatego Twój mózg przewiduje najróżniejsze scenariusze i najbardziej dobijającym się do Twoich myśli jest ten ze zdradą w roli głównej i wtedy myślisz, że to całkiem możliwe, gdyż często Cię nie ma. Zasypany gradem pytań w Twojej głowie, które notabene są bez żadnej odpowiedzi zasypiasz w dziwnej pozycji, a kot Antoniusz znajduje sobie idealna miejsce na drzemkę, na Twoim ramieniu. Obrazek kupki nieszczęść.
Ubierasz kusą małą, czarną sukienkę, na nogi wkładasz skórzane kozaczki do kolan, do torebki chowasz pieniądze i związując włosy na czubku głowy w chaotycznego koczka, drugą ręką zarzucasz na ramiona czerwony, zimowy płaszczyk. Uśmiechasz się do Lily, która macha energicznie dłonią w geście pożegnania, całujesz Lukasa w policzek, kiwasz głową w stronę Wielkiego i podajesz rękę Miresel po czym opuszczasz mury Wyuzdanych i maszerując rytmicznie w stronę swojego mieszkania pod nosem nucisz Sex on fire.
Adnotacja: Po pierwsze: Mistrz Polski nadal w Rzeszowie. Jestem z nich tak cholernie dumna, że mój telefon w akcie radości postanowił się rozwalić, ale na szczęście poskładał się po wszystkim.
Po drugie: pomimo tego wszystkiego jest mi trochę źle, bo Zbychu odchodzi z Reski [sam to powiedział]. Ma propozycję od dwóch zagranicznych klubów, a ja go tak kurewsko chcę na parkietach plus ligi.
Po trzecie: ogromne gratulacje dla Zaksy i kibiców tego klubu, który pokazał w tym sezonie, że może walczyć o to najwyższe cele, niestety dzisiaj trochę przerosło ich zdanie. Mimo wszystko pokazali kawał dobrej siatkówki w tym sezonie i myślę, że już niebawem będą Mistrzem Polski, bo im się to po prostu cholernie należy. Łezka mi się w oku zakręciła gdy widziałam smutnego Gumę, Ruciaka i Wiśnie.
Po czwarte: wszystko pisane z wielkiej litery zamierzone i chwalę się, że tworze historię, gdzie w roli głównej wystąpi Bartman&Kubiak