wtorek, 2 lipca 2013

It's over.

Generalnie to jest time to say goodbye. 

Tutaj już nie będę publikować, kończę swoją marną karierę na tym blogu, szczerze to ja go nawet nie lubię. Ten blog był bo była tutaj historia o Winiarskim, później pojawiły się inne. Niech ta ze Zbychem i Kubim zakończy moje piśmiennictwo właśnie tutaj. Nie mówię żegnam blogowemu światu, mówię do widzenie temu blogowi.

Możecie mnie znaleźć: tutaj, tutaj i tutaj :)

Pozdrawiam Etienne :)

czwartek, 13 czerwca 2013

Bądź moim przyjacielem; trzy.


Siedziałeś na zbyszkowej kanapie, obok ciebie zajmował miejsce Bobek, Asia zniknęła w kuchni mówiąc, że nie chce wam przeszkadzać, za nią popędziła Monika, która chciała żeby pomiędzy nimi było dobrze. Zbyszek zajmował miejsce na przeciwko ciebie, co jakiś czas przechylając głowę jakby się zastanawiał co ty tu do jasnej cholery robisz?, a ty tylko chciałeś się pogodzić, chociaż żadne słowo nie chciało wyjść z twojego gardła. Byłeś rozdarty, nerwowo rozglądałeś się po pomieszczeniu i w końcu cicho powiedziałeś, że tęsknisz za przyjacielem. Bartman spojrzał na ciebie znad okularów i jakby nie dowierzając powiedział, że on też. Wstał i spychając Bobka usiadł koło ciebie po czym przyjacielsko objął cię ramieniem. Siedzieliście tak dwie godziny, przepraszając się nawzajem za wszelkie błędy, które popełniliście; mówiliście co się działo, gdy nie byliście obecni w swoich życiach. W końcu usłyszałeś z ust Bartmana, że zapragnął stabilizacji i postanowił się oświadczyć, a do szczęścia brakowało mu tylko przyjaciela, którego nareszcie odzyskał. Pogratulowałeś mu jak i Asi, która wyłoniła się wraz z rozchichotaną Monią z kuchni. One też postanowiły zawiesić topór wojenny, bo tak naprawdę nie były pokłócone, tylko były za swoimi partnerami, którzy są dla nich najważniejsi, zawsze trzymały ich stronę. Kremowa kanapa stała się miejscem waszych zwierzeń, rozmów i śmiechu, a czerwone wino pozwoliło wam uczcić ten moment, kiedy się pogodziliście.
Prawdziwy przyjaciel zostaje z nami na zawsze, nie ważne czy widujemy go raz na tydzień; raz na miesiąc czy codziennie - ważne, żeby zawsze był przy tobie gdy jest źle i cały świat obraca się przeciwko tobie. Przyjaciel to najważniejsza istota w naszym życiu, to z nim dzielimy smutki i radości, to on potrafi przyjechać po ciebie o drugiej w nocy, gdy jesteś nawalony i umiesz wybełkotać jedynie nazwę klubu pod którym aktualnie się znajdujesz. To on ustawia cię do pionu, wytyka twoje błędy, mówi, że jesteś pojebany, a potem pije z tobą piwo i rozmawia jak gdyby nigdy nic. I nawet gdy wydaje ci się, że go tracisz; że się od siebie oddalacie - on nadal jest twoim przyjacielem, bo łączy was ta magiczna więź, dzięki której się porozumiewacie. I gdy wszystko traci sen, on ubarwia twój świat i podnosi cię na duchu. Bo prawdziwa przyjaźń potrafi przezwyciężyć całe zło tego świata i zawsze wygrywa.

Adnotacja: Zdążyłam dodać przed wyjazdem, stąd ta chujowa godzina. Trzymajcie dzisiaj za mnie kciuki, przyda się. No i Zbyś i Kubi się pogodzili; nie wiem jak to wyglądało w rzeczywistości; wydaje mi się, że Michał nie wyciągnął pierwszy do Zbycha ręki tylko było odwrotnie, ale to tylko moja wyobraźnia i tak wykreowałam sobie tę sytuację :). 

wtorek, 11 czerwca 2013

Bądź moim przyjacielem; dwa.


Mecz pomiędzy Jastrzębskim Węglem, a Resovią. Staliście po przeciwnych stronach siatki, rzucając sobie nieprzyjemne spojrzenia. Każdy z was chciał pokazać jaki jest silny, dwoiliście się i troiliście na swoich pozycjach, chcąc pokazać, ze wy tu rządzicie. I słowo wy tu jest słowem kluczowym, bo was już nie było, byłeś ty i on. Spojrzałeś na trybuny i widziałeś Monikę, która zerkała na Ciebie z pobłażliwą miną, kawałek dalej siedziała Asia od Zbyszka, która również nie miała za ciekawej miny, ale zachowywała pozory, pokazując co jakiś czas światu uśmiech, gdyż drużyna jej mężczyzny właśnie wygrywała pięcioma oczkami. Gdy przegraliście byłeś cholernie zły, rzuciłeś do niego kilka nieprzyjemnych słów pod siatką i obracając się na pięcie, ukazywałeś całe swoje niezadowolenie, gdy z twoich ust popłynęło głośne i wyraźne kurwa. Kibice w trakcie meczu krzyczeli  dobrze tobie znane: Zbychiał, a ty nie chciałeś tego słuchać; nie dziś; nie jutro; nie za sto lat. Przynajmniej tak ci się wtedy wydawało, bo gdy siedziałeś w autobusie, żałowałeś, że nie ma go obok; że nikt ci nie powie, że kolejne spotkanie będzie lepsze i nie ma co być pizdą, bo jesteście silni. 
Wieczorami siedząc na kanapie i opierając głowę o nogi Moni, rozmawiałeś z nią o tej całej sytuacji. Wyznałeś, że cholernie się z tym męczysz; że brakuje ci najlepszego przyjaciela; że brakuje ci Zbyszka, który był częścią ciebie i twojej rodziny. I wtedy ona wpadła na pomysł, który był genialny chociaż na początku miałeś pewne obawy. Wspomniała, że macie dwa dni wolnego, więc mógłbyś pojechać do Rzeszowa, a w sumie moglibyście pojechać, bo ona z Aśką też się o coś pobrzdąkała i chciałaby to naprawić. Wiedziałeś, że robi to dla twojego dobra; dlatego żebyś ty mógł odratować to co zniszczyliście. Dlatego jadać samochodem i mijając tabliczkę z napisem miejscowości, do której zmierzaliście - uśmiechnąłeś się ciepło i poprawiłeś okulary, które trochę zsunęły się z twojego nosa. Parkując pod jednym z bloków, uznałeś że się trochę stresujesz i przydałaby się setka na odwagę, ale nie dysponowałeś nią, więc wziąłeś porządnego łyka wody mineralnej i trzaskając cicho drzwiami, zmierzałeś ku drzwiom. Domofon był twoim największym wrogiem, trzy razy próbowałeś połączyć się za jego pomocą z mieszkaniem Zbyszka, ale nikt go nie odbierał. Mina ci zrzedła i stwierdziłeś, że los tak chciał; chciał abyście nadal żyli w niezgodzie. Odwracając się na pięcie, zauważyłeś go po drugiej strony ulicy, trzymającego Aśkę za rękę i uśmiechającego się, gdy cię dostrzegł trochę się speszył, ale podszedł, uścisnął dłoń, poklepał po plecach i wpuścił do mieszkania.

Adnotacja: Kolejna część w piątek, bo w czwartek mnie praktycznie nie będzie :). 
Romans z matmą trwa, jak ja Cię suko nie cierpię <3!

sobota, 8 czerwca 2013

Bądź moim przyjacielem: jeden.


Masz przyjaciela, całe życie pielęgnujesz tę przyjaźń. Często dzieje się tak, że trafiasz na niego już w przedszkolu, gdy dzielicie się zabawkami, a panie przedszkolanki cieszą się widząc was chodzących non stop razem. Czasami poznajesz najlepszego przyjaciela dopiero w szkole, gdy czujesz się jak obca osoba, a on wkrada się do twojego życia z całym swoim jestestwem i trwa przy tobie, w każdej chwili życia.  Czasami przyjaciela odnajdujesz dopiero w dorosłym życiu, gdy wszystko się sypie, a ty nie masz siły dalej żyć. A co się dzieje, gdy dzielicie wspólnie pasję? Wasze więzy się umacniają i gdy jest to na boisku tak jak w tym przypadku - wspieracie się, cieszycie się wspólnie, razem przeżywacie porażki, kłócicie się, boczycie się na siebie, spędzacie ze sobą mnóstwo czasu, a przyjaźń  zawsze wygrywa.
Masz przyjaciela, którego straciłeś. Praktycznie to już go nie masz, ale teoretycznie nadal zasługuje na to miano. Był z tobą zawsze, w trudnych chwilach podnosił cię na duchu, był wtedy kiedy inni odchodzili. Pamiętasz jak podczas jednego z meczy plażówki byliście już na dnie i nikt nie wierzył, że wygracie? Wtedy był motorem napędowym waszego duetu i z wielką chęcią wstrząsnął tobą, a wy razem dokonaliście niemożliwego i wygraliście - tym samym zdobywając medal. Pamiętasz jak rozmawialiście o tym, że fajnie byłoby grać w jednej drużynie? Trafiliście do Politechniki Warszawa i znowu byliście razem, tylko z tym wyjątkiem, że towarzyszyło wam więcej osób. Po roku znowu razem przenieśliście się do Jastrzębskiego Węgla, gdzie dumnie broniliście barw.  Grywaliście nawet razem w Reprezentacji, byliście po prostu nie rozłączni. Tam gdzie on, tam i ty. Później zaczęło się coś psuć, wiesz o tym bardzo dobrze, każdy dzień był gorszy od poprzedniego i odnosiłeś wrażenie, że męczycie się w swoim towarzystwie. Całą wieloletnią przyjaźń szlak trafił, zajęliście się swoimi życiami, już nie byliście razem, ale osobno i każdy był zdziwiony waszym rozpadem. Dotąd egzystowaliście jak małżeństwo z wieloletnim stażem, a teraz byliście sobie obcy niczym dwójka przechodniów trącająca się barkami przypadkowo, krocząc tym samym chodnikiem.  On odszedł do innego klubu, ty zostałeś i teraz mogliście tylko posyłać sobie zawistne spojrzenia, ubrani w różne trykoty - rywalizując, chcąc udowodnić swoją wyższość. I tak też robiliście, nie było pomiędzy wami nic oprócz szczerej niechęci i powietrza. Czasami siadałeś na kanapie i wpatrywałeś się w lśniący obraz telewizora, myśląc co się z wami stało, ale tak naprawdę nie wiedziałeś, bo to co dusiliście w sobie zawsze teraz wyszło na zewnątrz, rozbijając cały poukładany świat. Posypało się, chyba czas to poskładać.

Adnotacja: Bo niektórzy chcą tu i teraz, więc zmotywowałam się, przesiedziałam nad tym pół nocy i w końcu mi się udało to dokończyć. Tak się zaczyna ich historia, którą sobie wyimaginowałam, aczkolwiek konflikt trwał, a teraz patrząc na nich na boisku, mimo iż zachowują się w stosunku do siebie z rezerwą - cieszę się jak małe dziecko.

środa, 8 maja 2013

Bądź moim przyjacielem; postacie.

Chwila, która trwa może być najlepszą z Twoich chwil.

W rolach głównych:
Zbigniew Bartman oraz Michał Kubiak
Żyj z całych sił
I uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam


Adnotacja: Wystartuje prawdopodobnie w czerwcu, może szybciej - jeszcze nie wiem. Będzie o prawdziwej przyjaźni, która może przezwyciężyć wszystko. Kierując się myślą: Knowledge cannot replace friendship. i'd rather be an idiot than lose you.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Brudne myśli; trzy.


  Przekraczasz próg Wyuzdanych, uderzają w Ciebie wszelkie odcienie koloru fioletowego i migające, cholernie jasne lampki, które efektownie Cię oślepiają przez co przystajesz na moment w miejscu i mrugasz oczami. Kierujesz się w stronę Karen jak sądzisz, przynajmniej takie imię ma naszyte na różowym, skąpym staniczku. Mówisz, że jesteś umówiony z niejaką Nesti, a młodziutka na oko dziewiętnastoletnia dziewczynka z dwoma, brązowymi warkoczami mówi, ze Cię zaprowadzi. Stajecie pod drzwiami z numerem sześć i niepewnie wchodzisz do środka. To co widzisz wyraźnie Cię zadowala. Na środku pomieszczenia stoi kobieta ubrana jedynie w stringi. Obraca się wokół własnej osi po czym prowokacyjnie przygryza wargę, a gestami zachęca do podejścia. Wmurowało Cię i ciche ohhh wypływa z Twoich ust, ewidentnie podoba jej się ta reakcja. Podchodzi do Ciebie stukając szpilkami o panele. Całuje Cię, przygryzając wargę i trochę ją ciągnąć. Nie pozostajesz bierny Twoje wielkie dłonie lądują na jej nagich pośladkach. W myślach dziękujesz przyjacielowi za to jego idź na dziwki. Nesti każe Ci się rozebrać, pod naciskiem jej spojrzenia robisz co mówi, ściągasz koszulkę przez głowę i tym razem to ona zachwyca się Twoim wyrzeźbionym torsem. Mówi, że jesteś najlepszym towarem w tym tygodniu, co miło łechta Twoje ego. Chociaż jak może łechtać ego komplement od dziwki? A no może, tym bardziej że ta dziwka jest cholernie piękna, a jej nogi to marzenia każdego mężczyzny. Jak to było? Dobre szyny czy jakoś tak, nie rozwodzisz się nad tym dłużej, gdyż czujesz jej dłonie błądzące po mapie Twojego ciała. Przyciskasz ją do siebie łapczywie całując, jej dłonie lądują na Twoich pośladkach, które delikatnie podszczypuje. Przewracacie się razem na łóżko, ona nad Tobą góruje. Zaczyna obcałowywać Twoje ciało, w końcu zaczyna sprawiać Ci przyjemność. Od jąder aż po nasadę Twojego przyjaciela kreśli linie swoim językiem, następnie całuje go, a chwile później wyprawia takie rzeczy, że nie jesteś w stanie racjonalnie myśleć. Z tego co widziałeś na początku pomagała sobie ręką, teraz zupełnie bez skrępowania chowa go całego w swoich ustach, a gdy dochodzisz, trochę się dławiąc połyka całe Twoje nasienie, a następnie wylizuje go całego. Pyta czy Ci dobrze, kiwasz głową jak uczeń szkoły podstawowej onieśmielony wdziękami swojej nowej pani od polskiego. W końcu oznajmia, że teraz pora na seks właściwy, a taki rozwój sytuacji bardzo Ci się podoba, więc na Twoją twarz wpływa uśmiech. Nesti nabija się na Twoje przyrodzenie i zaczyna delikatnie podskakiwać, nigdy nie lubiłeś gdy to kobieta Cię ujeżdżała, dlatego szybko się przewracasz i zmieniacie pozycję. Teraz to Ty nadajesz tempo, Twoje biodra szybko pracują, to w tył to w przód, a Ty wciąż przyspieszasz. Jej jęki Cię nakręcają, a gdy krzyczy mocniej przeplatane z szybciej wiesz już że jesteś dobry w tym co robisz. Gdy doznajesz orgazmu, widzisz że Twoja towarzyszka również doszła i patrząc tak na jej twarz zastanawiasz się ile jest w tym błogim wyrazie twarzy prawdy, a ile udawania. Gdy ubierasz się i wciskasz w jej dłoń wymięte banknoty, ona muskając Twój policzek szepce Ci do ucha, że nie udawała i było jej dobrze, a gdy łapiesz za klamkę z zamiarem opuszczenia perwersyjnego pokoju numer sześć, mówi że chętnie się jeszcze kiedyś z Tobą spotka, dlatego kreśląc koślawe literki na serwetce wciska Ci ją w dłoń podpisując się jako Anastazja.
  Wiesz, że nie skorzystasz. Wiesz, że to był jednorazowy wypad. Wiesz, że ten Michał Kubiak jakim byłeś przez chwilę zniknie szybciej niż się pojawił. Wiesz, że nadal kochasz Monię i teraz postanawiasz o nią walczyć - ostatni raz.


Adnotacja: Proszę państwa Zibi kazał iść na dziwki, to Kubiak skorzystał z rady i poszedł ; ).
Swoją drogą Zibi mnie zdradza bo będzie się oświadczał, ale na szczęście nie jest on w moim top 5 najlepszych siatkarzy ; ), więc przeżyję. 
Kolejne opowiadanie prawdopodobnie o Kubiaku&Bartmanie, czyli bez seksu ; ).
Zostawiam was, a sama znikam do szkoły, która wypuści mnie ze swych szpon dopiero wieczorem ;/

wtorek, 23 kwietnia 2013

Brudne myśli; dwa.


  Dzwonisz do przyjaciela chociaż miałeś się do niego nie odzywać za ostatnie wybryki, kłótnie i te wieczne fochy, ale z kimś musisz pogadać, a on najbardziej się do tego nadaje. Zasiadasz w czarnym fotelu i zaczynasz swoją opowieść, mówisz też o tym, że rzuciła w Ciebie paprotką wychodząc z mieszkania, a on zaczyna dziwnie chichotać i krztusić się jak mniemasz własną śliną. Potem parska głośno śmiechem i z pewną mocą w głosie oznajmia, że musisz iść na dziwki. Oczywiście oburzony odrzucasz od siebie tę myśl, a mu zarzucasz, że jest tępakiem. Chwilę później słyszysz dźwięk zakończonego połączenia, świetnie - znowu się obraził.
  W skąpej bieliźnie zaczynasz gotować, zawsze uwielbiałaś to robić i pewna swoich umiejętności mogłabyś występować w MasterChefie i miałabyś wielkie szanse na wygranie. Kuchnia Ci nie straszna, a żadna potrawa nie jest dla Ciebie wyzwaniem, gdybyś miała więcej oleju w głowie i lepsze warunki do nauki na pewno ukończyłabyś studia kierunku gastronomi i sztuki kulinarnej na olsztyńskiej uczelni, ale zrezygnowałaś z nich odkładając marzenia na później, bo co się odwlecze to nie uciecze czy jakoś tak. 
  Im więcej myślisz o dziwkach, tym bardziej zastanawiasz się czy to nie byłoby najlepsze rozwiązanie w obecnej sytuacji. Rady Twojego przyjaciela zawsze się sprawdzały, chociaż nie zawsze były błyskotliwe. Biorąc laptopa do rąk, zaczynasz szukać jakiś agencji towarzyskich niedaleko swojego miejsca zamieszkania, znajdujesz kilka ciekawych propozycji. Z jednej strony woła do Ciebie agencja Bachanalia, o której słyszałeś wiele dobrego, z drugiej natomiast Wyuzdani, którzy mają max gwiazdek od klientów i pochwalne komentarze. Obracając telefon w dłoniach wykręcasz numer tej,  której końcowe trzy liczby układają się w cyfrę szatana - 666.  Zamawiasz na dzisiejszy wieczór jedną z najlepszych prostytutek i słysząc, że masz się zjawić o 21:20, dziękujesz uprzejmie. Czas zebrać dupsko na trening.
  Dostajesz wiadomość od Karen, która oznajmia, że dzisiaj masz tylko jednego klienta, w dodatku umówiła Cię po 21:00 więc cały dzień możesz spędzić na błogim lenistwie. Nie wahając się postanawiasz z tego skorzystać i rzucając się na kanapę z litrowym kubeczkiem lodów oglądasz powtórki Queer as folk. Później idziesz pobiegać, następnie znowu urzędujesz w kuchni i spotykasz się z Wiką, która kolejny raz potępia Twoją prace, mówi że to nielegalne i nieetyczne. Zarzuca Ci, że się puszczasz po czym efektownie trzaskając drzwiami opuszcza Twoje gniazdko, a Ty nie przejmując się nią w najmniejszym stopniu idziesz do sypialni, gdzie zajmujesz się przygotowaniem do dzisiejszego upojnego wieczoru ze spragnionym seksu klientem.

Adnotacja: Tym razem pisałam w trakcie oglądania zjawiskowego Queer as folk, które znam już na pamięć, a pytana o kwestię bohaterów mogłabym je recytować śpiąc. Teraz już wiecie kto to, tyle szczegółów że trzeba się domyślić, chociaż robię zmyłki taktyczne : ). 
Ha! Gdzieś przeczytałam/usłyszałam/podsłuchałam/whatever że Sovia gada ze Zbychem w sprawie przedłużenia kontraktu, tak więc mógłby się zgodzić skoro go chcą ; ).

niedziela, 21 kwietnia 2013

Brudne myśli; jeden


  Siedzisz w niewielkim pokoju utrzymanym w barwie czerwieni. Uderzasz długimi, kurewsko czerwonymi paznokciami o blat szafki, spoglądasz spod wachlarza rzęs na zegarek, którego wskazówki pokazują 19:06. Masz cztery minuty do pojawienia się kolejnego klienta. Jest 24 grudnia, a Ty zamiast spędzać święta w domu z rodziną - pracujesz. W sumie możesz pokusić się o stwierdzenie, że nie masz rodziny, nigdy jej nie miałaś. Matka narkomanka, ojciec alkoholik - szczyt marzeń. Wyparłaś się ich i skończyłaś podobnie. Jesteś dziwką, ale nie taką dla plebsu, tylko tą ściągnięta z półeczki luksusowa. Jesteś marionetką w rękach swoich klientów. Jesteś nikim.
  Powinieneś teraz siedzieć w domu rodzinnym, trzymając ukochaną za rękę i opowiadając o trwającym życiu, które dzielisz z nią. Zamiast tego przytulasz do swojej piersi butelkę wódki, kieliszek pełni rolę najlepszego przyjaciela, a dźwięki głosu Caleba Followilla roznosi się po pomieszczeniu. Sięgasz po telefon i kolejny raz w ciągu 20 minut wysyłasz do niej smsa, wszystkie są takiej samej treści: co się z nami stało? 
  Podstarzały, nieco łysiejący chirurg plastyczny z nadwagą, właśnie plądruje Twoje wnętrze, sapiąc przy tym niemiłosiernie i pocąc się. Nie sprawia Ci to najmniejszej przyjemności, wolisz tych młodszych klientów, ale nie wybrzydzasz. Pojękujesz cicho, udając że dochodzisz, a gdy Maksymilian kończy drapiesz go za uchem i mówisz, że seks z nim zawsze jest nieziemski. Kładzie się obok Ciebie na łóżku i prosi abyś teraz Ty się nim zabawiła. Zawsze dziwiło Cię skąd ten facet ma tyle siły. Przewracając się na niego, całujesz go po policzku, obojczyku, aż schodzisz coraz niżej ocierając się o niego nagim łonem. Mężczyzna co jakiś czas jęczy czując Twój język, aż w końcu docierasz do jego penisa, który w zastraszająco powolnym tempie unosi się ku górze. Wkładasz go do buzi i zaczynasz ssać przy tym delikatnie przygryzając członka swojego stałego klienta. Bo nie oszukujmy się pan Maks przychodzi dwa razy tygodniowo, zawsze do Ciebie, gdyż twierdzi, że jesteś najlepsza w swojej profesji. Gdy ma dojść standardowo mówi, że na dzisiaj wystarczy, a Ty dźwięcznie się śmiejąc dajesz mu ostatniego buziaka i bierzesz pieniądze.
 Walcząc ze snem, wbity w kanapę, w rozciągniętym dresie, jednym laczkiem na nodze - tym kupionym w Zakopanem, gdzie do wczesnego ranka rozmawialiście o swojej przyszłości - i pustą butelką po Finlandii tuż obok siebie, wpatrujesz się zamglonym spojrzeniem w jednego, jedynego smsa od niej, który nic nie wyjaśnia: zjebałam Michale. Jesteś pod wpływem alkoholu, dlatego Twój mózg przewiduje najróżniejsze scenariusze i najbardziej dobijającym się do Twoich myśli jest ten ze zdradą w roli głównej i wtedy myślisz, że to całkiem możliwe, gdyż często Cię nie ma. Zasypany gradem pytań w Twojej głowie, które  notabene są bez żadnej odpowiedzi zasypiasz w dziwnej pozycji, a kot Antoniusz znajduje sobie idealna miejsce na drzemkę, na Twoim ramieniu. Obrazek kupki nieszczęść.
  Ubierasz kusą małą, czarną sukienkę, na nogi wkładasz skórzane kozaczki do kolan, do torebki chowasz pieniądze i związując włosy na czubku głowy w chaotycznego koczka, drugą ręką zarzucasz na ramiona czerwony, zimowy płaszczyk. Uśmiechasz się do Lily, która macha energicznie dłonią w geście pożegnania, całujesz Lukasa w policzek, kiwasz głową w stronę Wielkiego i podajesz rękę Miresel po czym opuszczasz mury Wyuzdanych i maszerując rytmicznie w stronę swojego mieszkania pod nosem nucisz Sex on fire.

Adnotacja: Po pierwsze: Mistrz Polski nadal w Rzeszowie. Jestem z nich tak cholernie dumna, że mój telefon w akcie radości postanowił się rozwalić, ale na szczęście poskładał się po wszystkim.
Po drugie: pomimo tego wszystkiego jest mi trochę źle, bo Zbychu odchodzi z Reski [sam to powiedział]. Ma propozycję od dwóch zagranicznych klubów, a ja go tak kurewsko chcę na parkietach plus ligi.
Po trzecie: ogromne gratulacje dla Zaksy i kibiców tego klubu, który pokazał w tym sezonie, że może walczyć o to najwyższe cele, niestety dzisiaj trochę przerosło ich zdanie. Mimo wszystko pokazali kawał dobrej siatkówki w tym sezonie i myślę, że już niebawem będą Mistrzem Polski, bo im się to po prostu cholernie należy. Łezka mi się w oku zakręciła gdy widziałam smutnego Gumę, Ruciaka i Wiśnie.  
Po czwarte: wszystko pisane z wielkiej litery zamierzone i chwalę się, że tworze historię, gdzie w roli głównej wystąpi Bartman&Kubiak 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Brudne myśli; postacie.

Czasem marzę by móc czytać cudze myśli,
w parze z tym mówi mi instynkt, że nie wszyscy są czyści.

Ona - Anastazja
  Anioł z diabłem mówią mi co lepsze,
tylko szkoda, że to zawsze diabeł głośniej szepcze.

On - Michał
Mówię wyglądasz ślicznie, jak królewna z bajki,
to przeważnie wtedy myślę, kiedy kurwa ściągniesz majtki.

Adnotacja: Nie dowiecie się kto jest głównym bohaterem, możecie być pewne, że siatkarz. Resztę zostawiam waszej wyobraźni, w ostatniej części się przedstawi, chociaż po pierwszej będziecie wiedziały o kogo chodzi. 
Powiem tak Michała nie lubię, ale lubię jak chodzi na dziwki czego za pewne w rzeczywistości nie robi.
Od 21 kwietnia co dwa dni, trzy części ;) 

środa, 10 kwietnia 2013

Seksual Healing; pięć.


Czujesz się jak Kopciuszek wymykając się z marlenowego mieszkania i szczerze nie wiesz czemu to robisz, ale wmawiasz sobie, że musisz przygotować się do treningu, który nota bene jest popołudniu. Słaba wymówka, ale lepsza niż żadna. Dopiąłeś swojego celu i bzyknąłeś sąsiadkę, chociaż po tym ucieleśnieniu fantazji przestałeś myśleć o waszym stosunku jak o zwykłym dymaniu. No cóż czyżby trochę chujowatości z ciebie zeszło? Możliwe, ale teoria niepotwierdzona.
Po treningu, siedzisz w swoim Audi i jak chory psychicznie człowiek patrzysz czy światła w kuchni Marleny się palą, gdy widzisz, że jest tam całkowicie ciemno dopiero opuszczasz swój samochód i ruszasz w kierunku mieszkania, obracając się średnio sześć razy na sekundę, patrząc czy nikt cię nie obserwuje. Gdy już wpadasz do swojego salonu i rzucasz się na kanapę, czujesz się jak Bond, James Bond, który wrócił z cholernie trudnej wyprawy. Absurdalne jest twoje ukrywanie się przed Leną, to ona powinna tak się zachowywać, a nie ty. Robi się z ciebie zwykła pizda, która boi się konfrontacji z senną marą.
Jeszcze bardziej absurdalny jest fakt, że mijacie się bez słowa na korytarzu jak para zupełnie obcych osób, która nigdy w życiu nie wymieniła najmniejszych uprzejmości. Delikatnie mówiąc wkurwia cię taki stan rzeczy, ale sam sobie na niego zapracowałeś. Kolejnego poniedziałkowego ranka postanawiasz zakopać topór wojenny i z rogalikami wypełnionymi po brzegi gorącą czekoladą pukasz do drzwi sąsiadki, która rozczochrana, ubrana w koszulkę na lewą stronę z czarną smugą tuszu na policzku otwiera ci drzwi swojego mieszkania, machając chaotycznie rękoma i mówiąc, żebyś się rozgościł, a ona wróci za chwilę. Chwila jest dłuższa niż normalna chwila, chwila normalna trwa od 3 do 7 minut, a jej przeciąga się 15. W końcu pojawia się we framudze i obserwuje cię, po czym pyta skąd ta nagła zmiana i czemu jeszcze nie uciekłeś, gdy była w łazience. Mieszasz się trochę i odpowiadasz, że ostatnio cholernie się spieszyłeś, a teraz przyniosłeś pyszne śniadanko w ramach rekompensaty. Patrzy na ciebie kpiącym wzrokiem, ale rogaliki kuszą, więc chwilę później siedzi wbita w kanapę tuż obok ciebie, delikatnie trącając cię łokciem. Nie odzywacie się, zaczyna się robić gorąco, a ty spragniony jej dotyku - muskasz delikatnie ustami jej kark, gdy czujesz jak drży nie zaprzestajesz pieszczoty. Lądujecie w łóżku, tym razem macie siłę dotrzeć do sypialni. Jest tak jak w twoim śnie, może trochę lepiej, ale bez tej perwersyjnej gry wstępnej, o której opowiadasz jej gdy leżycie ramię przy ramieniu otuleni puszystą kołdrą i zupełnie nadzy, nieskrępowani swoją obecnością. Ona mówi, że chętnie spełni twoje senne fantazje i prosi cichutko byś był i dał jej miłość, która ją wyzwoli. Nie odzywasz się, leżysz, patrzysz, oddychasz, muskasz jej ramię. Pogrążacie się we śnie, wspólnym śnie.

Adnotacja: Grzegorz nic nie wyjaśnia, ale jest fajnie, resztę można sobie dopowiedzieć. To teraz za jakiś czas będę publikować Michała [Michała, którego nazwisko poznacie w ostatniej części, ale już po pierwszej wiadomo kto to - nie jestem mistrzem konspiracji], który był na dziwkach ; ).
Jutro od rana w szkole do samiutkiego wieczora więc możecie się modlić za mnie tym bardziej, że jest to mój najgorszy dzień w tygodniu.
Pozdrawiam z zachmurzonej miejscowości nieopodal Poznania, gdzie jeszcze całkowicie nie stopniał śnieg, ale temperatury są dodatnie :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Sexual Healing; cztery.


Budzi cię pukanie do drzwi, co jakiś czas słyszysz trzy puknięcia, chwilę przerwy i znów trzy puknięcia. Nie lubisz jak ktoś cię budzi, tym bardziej że dzisiaj macie wolny od treningu poranek i miałeś ochotę się porządnie wyspać. Przeklinając pod nosem w samych bokserkach kierujesz się w stronę drzwi, a gdy otwierasz je na oścież widzisz Lenę, która trochę się peszy, trochę rumieni i zaczyna uciekać wzrokiem, który jest tak rozbiegany jak stado mrówek, gdy ktoś zrujnuje im mrowisko. Śmiejesz się cichutko i pytasz w czym możesz pomóc, a ona wpatrując się w twój nagi tors, zaczyna się jąkać, rzuca przypadkowymi słowami, aż w końcu milknie, wciska ci kopertę w dłonie i szybko odwraca się na pięcie znikając za drzwiami swojego mieszkania. 
Jest piątek, trzeci piątek miesiąca, dlatego tuż po treningu razem z Cichym, Bartmanem, Tichackiem i Igłą oraz Lotmanem kierujecie się do twojego mieszkania, jutro macie trening popołudniowy więc jedno, dwa w porywach do sześciu piwek wam nie zaszkodzi i kilka partyjek w pokera na monety również. Wchodzicie do mieszkania, wszyscy kierują się do salonu, a ty z kuchni przynosisz alkohol i siadacie z kartami w dłoniach i głośną muzyką Małpy w tle. Igła wygrywa trzecią kolejkę z rzędu, ty już czwarty raz donosisz alkohol, a całą zabawę przerywa pukanie do drzwi. Wstajesz niechętnie z zajmowanego miejsca i ruszasz w kierunku korytarza. Powtarza się sytuacja z rana, tylko że tym razem masz w pełni skompletowany strój, Marlena prosi cię o ściszenie muzyki, gdyż próbuje przyswoić materiał na jutrzejsze zaliczanie a ty i zgraja twoich koleszków jej przeszkadzacie. Chętnie byś powiedział, ze nie ma sprawy, da się załatwić, ale od kiedy stałeś się chujem, słowo którymi określiła twoich znajomych zupełnie ci nie pasuje, więc odpowiadasz suche spoko, po czym centralnie zamykasz jej drzwi przed twarzą, mimo iż nabierała powietrza i chciała się z tobą podzielić jeszcze jakąś myślą. Wracasz do chłopaków, którzy całkowicie przestali interesować się wcześniejszym zajęciem, Piter mów, że zdecydowanie musisz coś wydymać i kiedy patrzysz na niego ze zdziwieniem na twarzy zastanawiasz się od kiedy zrobił się taki ordynarny i czy Ola mu na to pozwala. Zibi za to potakuje głową, którą macha tak energicznie, że boisz się, żeby chłopak nie zrobił sobie krzywdy, bo zaczyna to wyglądać groźnie. Lotman na wszystko macha ręką, dodają, że Cichy, który od dawna już nie jest taki cichy ma rację, a Tichacek mówi, że dobra z niej sztuka, ale sam jest w szczęśliwym, dobrze prosperującym związku, więc to ty musisz czynić honory. Tylko Krzysiek się nie odzywa, ale po chwili z jego ust wypływa entuzjastyczne gramy dalej! i nie zastanawiając się nad niczym znów rozpoczynacie grę w pokera.
Jest druga w nocy, chłopacy opuszczają twoje mieszkanie, a ty zamiast iść spać, ruszony przez sumienie wychodzisz z mieszkania i stając przed drzwiami na przeciwko cichutko pukasz. Słyszysz szczęk zamka i drzwi ustępują, a w nich pojawia się kobieta anioł, tylko blond włosów jej brakuje i wyglądałaby jak anielica z filmów. Pytasz czy możesz wejść i trochę chwiejnym krokiem kierujesz się do marlenowego salonu, gdzie opadasz na obity czarną skórą fotel. Przepraszam wypływa z twoich ust i uświadamiasz sobie, że to takie banalne i oklepane,  że tylko kwiatów ci brakuje, albo czekoladek. Lena trochę zaspana, trochę speszona mówi, że nic się nie stało i możecie o wszystkim zapomnieć. Patrzysz na nią trochę zamglonym wzrokiem i uświadamiasz sobie, że jest bezsprzecznie zbyt miła i znowu w twoich głowie kiełkuje myśl, jak bardzo może być wyuzdana. Siedem wypitych piw dodaje ci jeszcze większej odwagi i szybko wstając pokonujesz odcinek który was dzieli, wpijasz się w jej spierzchnięte usta i czując, że odwzajemnia pieszczotę zaczynasz ją pogłębiać, chowając dłonie pod cienki materiał jej zielonej bokserki. Dziewczyna zarzuca ci dłonie na szyję, dociskając twoją głowę jeszcze bardziej jej własnej i kręci cię to, a jeszcze bardziej kręci cię fakt, że zaczyna pozbawiać cię ubrań i nie zamierzasz pozostać jej dłużny. Robisz to samo, nie macie czasu dojść do sypialni, jesteście zbyt rozochoceni, a więc miejscem waszego spełnienia staje się niewygodna, małych rozmiarów kanapa.

Adnotacja: Bo Pit mówił, że musi zaliczyć, to zalicza ; ).
Generalnie 18:00 Sovia - Zaksa, tym razem Resovia to wygra! 21:00 Manchester United - Manchester City. Diabełki rozpierdolą i wygrają ; ).
No i módlcie się za mnie, bo jutro siedzę cały dzień w szkole i to w mundurze -,-

sobota, 6 kwietnia 2013

Sexual Healing; trzy.


  Właśnie w twojej sypialni słychać jęki, to twoja nowa - stara partnerka Agata. Obijasz się biodrami o jej kształtne pośladki i cicho posapując mówisz, że zaraz dojdziesz nie bacząc czy ona również czerpie przyjemności z tej intymnej chwili, którą niewątpliwie przeżywacie. Tak jak mówiłeś, tak się stało, a opadając obok niej na łóżku, słyszysz tylko jak mówi, że jej tego brakowało i pyta czy tak już zostanie. Prychasz cicho mówiąc, że może się ubrać i wyjść, i wcale nie jest ci przykro, że zrobiłeś z niej dziwkę. Leżysz wpatrując się pustym wzrokiem w sufit i zaprawdę nie masz pojęcia, gdzie podział się ten wspaniały chłopak Grzegorz, którym byłeś jeszcze niedawno. A później uderza w ciebie myśl, że zmieniasz się pod wpływem tego pragnienia.
  Wieczorem wracając z treningu widzisz sąsiadkę, która dźwiga trzy ciężkie siatki z zakupami, a przy tym wrzeszczy na psa, jak się domyślasz po wyzwiskach - Oskara, któremu nagle zachciało się leżeć i ani myśli żeby wstać i doczołgać się do bloku. Proponujesz pomoc i chwilę później robisz za tragarza, z czego wynika jedna konkretna korzyść, zostałeś zaproszony na herbatkę. Rzucając torbę przy drzwiach wejściowych, ściągasz buty i kurtkę, którą rzucasz na komodę, gdyż nie widzisz wieszaków. Idziesz za Marleną w stronę kuchni, a w twojej głowie przewijają się myśli dzikiego seksu na blacie kuchennym bądź parapecie. Trzęsiesz głową i gdy wchodzisz do owego pomieszczenia orientujesz się, że masz kurewską ochotę wydymać ją tu i teraz w tym momencie, przyciśniętą do tej wielkiej lodówki z Samsunga. Dziewczyna szturcha cię w ramię, mówiąc że odpłynąłeś i ponawia pytanie o dwuznacznej treści: na co masz ochotę? Masz ochotę krzyknąć, że na nią, a w zamian mówisz, ze chętnie wypijesz miętową herbatkę, której swoją drogą nie cierpisz. Kurwa! Tylko tak możesz określić całą sytuację, bo mimo iż masz ochotę na seks musisz obejść się smakiem, chociaż w myślach już wertujesz listę kontaktów w telefonie i myślisz, że Joanna mogłaby umilić ci ten wieczór.
  Leżysz na kanapie w salonie, ogarnia cię ciemność, a w dłoni dzierżysz butelkę z brunatnym napojem. Pociągasz duży łyk i zaczynasz nucić piosenkę Marvina Gaye - Sexual Healing, po chwili  wyjesz wraz z wokalistą, że potrzebujesz seksualnej kuracji, bo jesteś sam. Wybuchasz tak ironicznym śmiechem, że aż odrzucasz głowę do tyłu i idziesz do sypialni. W odtwarzaczu ląduje płyta z beznadziejnym pornolem, ty kładziesz się na łóżku prostując kończyny, a świat nie zwalnia biegu. Joanna nie miała czasu.

Adnotacja: Jeszcze dwie części, standardowo co 2 dni. 
Czekam na pojedynek Zaksy i Sovi, jestem za Sovią i polecam opisy kolegów z drużyny wykonane przez Gacka i Igłę w przeglądzie sportowym :)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Sexual Healing; dwa.


  Nigdy się tak nie czułeś, jak teraz, gdy mijasz na klatce schodowej nową sąsiadkę. Masz ochotę się na nią rzucić i sprawdzić czy w rzeczywistości jest tak samo niesamowita jak w twoich snach. Ponad to imaginacja pojawiająca się w nocy wraca do ciebie niczym bumerang i za każdym razem budzisz się z uczuciem, że musisz spełnić swoje senne marzenia. Jesteś zszokowany swoimi odczuciami, gdyż nigdy nie byłeś typowym samcem, który ma ochotę tylko popieprzyć i spierdolić, w twoje czyny zawsze wkradał się romantyzm, a teraz? Teraz masz ochotę wziąć ją chociażby tutaj na tych marmurowych schodach i słyszeć jak wyje z rozkoszy twoje imię, co jakiś czas delikatnie przygryzając twoje ucho. Wydaje ci się to tak absurdalne, że dłoń z cichym plaskiem ląduje na twoim czole, a ty masz ochotę zalać się w towarzystwie znajomych. Nie myśląc długo, wyjmujesz telefon z kieszeni fabrycznie powycieranych jeansów i dzwonisz do Cichego, mówiąc że musi być u ciebie za 30 minut i ma się przyzwoicie ubrać bo wychodzicie, na koniec pozdrawiasz Olę i się rozłączasz. Wbiegasz do mieszkania i od razu dopadając szafy z ubraniami szukasz w niej niebieskawej koszuli, a kiedy dzierżysz ją w swoich wielkich dłoniach szybko zmieniasz zielone polo na ową odzież. Siadasz na kanapie w salonie i nerwowo poruszając nogą, niecierpliwie obserwujesz wskazówki zegara, gdy mija wyznaczony czas przyjazdu twojego najlepszego przyjaciela, wstajesz i ruszasz w stronę korytarza, gdyż ktoś właśnie dobija się do drzwi. Nie siląc się na uprzejme cześć, albo mniej uprzejme jeb się, zamykasz drzwi i zbiegasz po schodach kierując się do Mefisto.
  Jakaś napalona blond włosa kokietka wija się wokół twojego ciała, a ty patrząc na nią z pobłażliwością szepcesz do ucha, że zaraz wracasz, a w rzeczywistości spierdalasz jak najdalej, gdyż wyglądała na nie więcej niż 17 lat, a tobie do sądu się nie speszy, tym bardziej w sprawie o pedofilie. Śmiejesz się ironicznie, uświadamiając sobie że Bartman zapewne skorzystałby z okazji, ale potem zdajesz sobie sprawę, że nim nie jesteś i nie masz zamiaru, a poza tym przy Asi trochę się zmienił, chociaż brak Kubiaka źle na niego działa. Zaprzestajesz rozważań o jego życiu gdy drzwi do pubu się otwierają, a w nich pojawia się twoja nowa sąsiadka i znowu uczucie podniecenia zaczyna ogarniać całe twoje ciało. Doskakujesz szybko do loży w której zostawiłeś znudzonego Cichego, który pochyla się nad kolejnym soczkiem i mówiąc, że teraz zamienia się w twojego psychologa bo masz ochotę się wyżalić, kopiesz go w długie nogi i siadasz tuż obok. Piter zamawia dwa piwa, gdyż twierdzi, że na trzeźwo tego nie ogarnie, a ty jak na spowiedzi mówisz mu o swoim śnie i pragnieniu. Przez chwile wydaje ci się, że chichot Pita zagłusza nawet muzyka, a gdy z jego ust wylatuje takie nie pitowe weź ją puknij, w twojej głowie kotłuje się tylko jedna myśl; świat schodzi na psy.

Adnotacja: Zostawiam was z rozdziałem podczas gdy sama jadę do szkoły. Teraz będę spać, albo udawać jak bardzo fascynują mnie lekcje, i że sumiennie notuję w rzeczywistości rysując kolejne potworki zdobiące mój zeszyt od prawa.
Pochwalę się, że napisałam pewnego Michała, trzyczęściowego, który idzie na dziwki : )
No i widzimy się za dwa dni : ).


wtorek, 2 kwietnia 2013

Sexual Healing; jeden.

 
  Ciało przy ciele, dwa splecione oddechy, serca bijące w tym samym, przyspieszonym rytmie. Wdychasz zapach jaśminu, wypełnia on twoje płuca, chcesz więcej. Zsuwasz jedno ramiączko sukienki, po czym całujesz odkryte miejsce, zaznaczając na nim szlak mokrych pocałunków. Drugie pęka pod wpływem szarpnięcia, rozpalona kochanka śmieje ci się lubieżnie do ucha oblizując je koniuszkiem języka. W końcu materiał opada, uśmiechasz się prowokacyjnie widząc, że nie przyodziała dzisiaj bielizny, o wiele szybciej dzięki temu zaznacie chwil rozkoszy. Sterczące sutki zapraszają do zabawy, bawisz się nimi, a ona wydaje ciche pomruki, prosi abyś przestał się bawić, ale ty dopiero zaczynasz, dzisiaj jest twoją zabawką i to ty będziesz decydował kiedy co się wydarzy. Całujesz jej pełne piersi, ugniatasz je, przygryzasz, ssiesz, sprawiając przy tym multum rozkoszy kochance. Twoja dłoń kieruje się w dół, sukienka opada całkowicie, dotykasz dłonią jej aksamitnej skóry na pośladkach, zataczasz okręgi, kilka razy dajesz klapsa niczym niegrzecznej dziewczynce. W końcu twoja dłoń znajduje się na jej podbrzuszu, a chwilę później palce penetrują jej wnętrze, wkładasz je i wyciągasz, drażniąc przy tym najczulszy punkt. Gdy kończysz ciągniesz ją za włosy, ona się pochyla, a moment później ląduje na kolanach. Każesz jej pieścić swojego członka, zgadza się, dzisiaj jest twoją niewolnicą, dała się usidlić, bo chciała się dziko zabawić. Dłonią zaczyna sprawiać ci przyjemność, rozkazujesz jej żeby wzięła go do buzi. Bez mrugnięcia okiem spełnia rozkaz, a ty czujesz się jak w niebie. Na chwilę przestaje tylko po to by spytać, gdzie chcesz skończyć, a gdy mówisz że dzisiaj będzie połykać, wraca do wcześniej przerwanego zajęcia. Kończysz prosto w jej ustach, oblizuje białą ciecz z warg, uśmiecha się, po czym trochę chwiejnie podnosi się do pionu. Przyciska swoje ciało do twojego, prosi o więcej, pragnie twojego dotyku, który ją boli, ale ten ból jest przyjemny. Bierzesz ją na ręce, idziesz do pokoju, gdzie padacie na łóżku. Ona zaczyna szeptać zbereźne słówka, które cię nakręcają. Nie zaczynacie kolejnej gry wstępnej, od razu wchodzisz w jej spragnione ciało jednym mocnym pchnięciem, przyspieszasz, a słysząc jej jęki nakręcasz się jeszcze bardziej. W tle słychać dźwięk obijanych ud, jęków pełnym spełnienia i cichych sapnięć. Partnerka przygryza zmysłowo wargę i już po chwili na jej ustach maluje się błogi uśmiech, ty też jesteś w pełni usatysfakcjonowany gdyż dała ci niesamowity orgazm.
  Słyszysz dźwięk budzika, który przerywa jeden z przyjemniejszych snów, który cię spotkał. Pocierasz twarz dłonią, po czym zasiadasz na łóżku, a nogi bezwładnie opadają w dół. Zdajesz sobie sprawę, że całe wyobrażenie namiętnej kochanki to tylko sen i nie podoba ci się to. Nadal pamiętasz te czekoladowe tęczówki kobiety ze snu. Dźwięk dzwonka do drzwi przerywa twoje rozmyślenia. Wstajesz i w samych spodniach idziesz otworzyć, a za drzwiami pojawia się dziewczyna ze snu, która przestawia się jako Lena. Teraz dopiero zacznie się prawdziwa zabawa.

Adnotacja: Niektórzy kojarzą, inni nie. Czas zamienić jednorazówkę w złego, niegrzecznego Kosoka opisanego w pięciu częściach.  Mam nadzieję, że nikogo nie urażę, wyobrażenie jakie przedstawię zupełnie odbiega od rzeczywistości. I z tego miejsca pragnę przeprosić, że zrobiłam z niego chuja, chociaż kojarzy się z ciepłym, romantycznym mężczyzną - na końcu będzie kluchą obiecuję!

czwartek, 28 marca 2013

Sexual Healing; postacie.

Przyjdź przejmij kontrolę, po prostu chwyć i trzymaj,
Moje ciało i umysł, wkrótce będziemy to robić.

 Marlena [24l]
 Miłość którą mi dajesz wyzwala mnie.

Grzegorz [26l]
 Jesteś moim lekarstwem, otwórz się i wpuść mnie,
Moja droga, jesteś taka wspaniała,
Nie mogę się doczekać aż zaczniesz działać.


Słów parę: Chciałam jebnąć o Shevchenko ale budząc się rano postanowiłam dokończyć Kosę -  szczerze natchnęło mnie ostatnie MVP, nie wiem kiedy całość będzie gotowa, na pewno pierwszy rozdział pojawi się w kwietniu, tymczasem możecie zapoznać się z sylwetkami bohaterów. Całość powstaje przy utworach Marvina Gaye :).

niedziela, 24 marca 2013

Fajnie, że jesteś; trzy.


Leżycie razem w sypialni, unosisz jego dłoń do góry i splatasz długie palce mężczyzny ze swoimi, które są znacznie drobniejsze. Przewracasz się na bok i całujesz jego zarośnięty policzek, mlaskając przy tym, a w zamian słyszysz cichy chichot Andrzeja. Rozmawiacie, kolejny raz zatracacie się w tym co będzie. Zaczynacie planować przyszłość. Andrzej mówi, że chcę dwójkę dzieci, najlepiej chłopca i dziewczynkę, którzy mogą być bliźniakami, a on się nie obrazi. Za to Lily mówi, że wolałaby dać dom jednemu dzieciaczkowi, który został porzucony, a może za kilka, kilkanaście lat zdecyduje się na poród.
~~~
Słoneczny nieco wietrzny dzień. Siedzisz nad jeziorem i spuszczając nogi z pomostu śmiejesz się wdzięcznie. Patrzysz na Weronikę, która zasiada obok ciebie i deklaruje się, że w przyszłości urodzi piątkę dzieci. Za to ty kategorycznie zaprzeczasz jakimkolwiek porodom. Wstajesz i prostując sylwetkę zaczynasz swoją uroczystą przysięgę: Ja Lilianna Mereszka uroczyście przysięgam, że nigdy nie będę miała męża, dzieci a nawet narzeczonego, gdyż usidlona kobieta to bezużyteczna kobieta. A ja muszę być niezależna i żadne kohabitacje nie są w mojej głowie ani sercu.
~~~
Opowiadasz o tym Andrzejowi, a on śmieje się z ciebie i pstryka cię w nosek, mówiąc że jesteś najlepszą osobą jaką mógłby spotkać w życiu. Pyta cię czy zamiast kohabitacji zgodziłabyś się na małżeństwo, a ty z zaskoczeniem na twarzy pytasz co ma na myśli. Znowu zaczyna się śmiać po czym podaje ci paczkę mentolowych marlboro. Patrzysz na niego jak na idiotę i mówisz, że nie masz ochoty palić, a poza tym on nie toleruje unoszących się substancji smolistych w powietrzu. Pod naporem jego wspaniałych patrzałek ulegasz i wyciągając ostatniego papierosa z paczki widzisz na jej dnie pierścionek zaręczynowy. Po twoim policzku toczy się jedna łza, a zgodą którą wyrażasz jest pocałunek złożony na andrzejowych ustach.

Andotacja: Potrzebowałam coś słodkiego, a więc jest. Przypadkowa miłość - całkiem nieźle.
Nie mogę się powstrzymać aby nie napisać czegoś o byłym piłkarzu i generalnie chyba to zrobię, bo mam tę historię w głowie, a Andriy Shevchenko to idealny materiał :). No cóż mam jeszcze rozpoczęte dwa opowiadania o siatkarzach, coś wykombinuje, może w kwietniu coś się pojawi :).


piątek, 22 marca 2013

Fajnie, że jesteś; dwa.


Pamiętasz wasze pierwsze spotkanie na Łuczniczce, był to całkowity przypadek. Wiedziałaś, że wasze drogi jeszcze się skrzyżują, gdyż nie zamierzałaś rezygnować z meczy na żywo, mieszkając zaledwie 15 minut drogi od hali. Zawsze siadałaś na tym samym miejscu, zawsze mocno zaciskałaś kciuki licząc na wygraną, zawsze oddawałaś się w szał euforii jak i smutku wraz z innymi kibicami. 
 ~~~
Jednego dnia postanowiłaś pobiegać, nie do końca znając jeszcze miasto, więc przebieżka była po okolicznych ulicach. I to już  kolejny raz wpadłaś w czyjąś osobę, odbijając się od niej jak od ściany i lądując tyłkiem na twardych chodniku. Z twoich ust wypłynęło soczyste "kurwa mać". Osoba, w którą wpadłaś zaśmiała się głośno, a ty unosząc wzrok ku górze spostrzegłaś się, że to gracz Delecty, ten sam którego twardą klatkę piersiową miałaś okazję już poznać.
~~~
W ramach rekompensaty za szkody na psychice i siniaka na tyłku zostałaś zaproszona do Starbucks Coffee, gdzie raczyliście się mrożoną carmel macchiato i nadrabialiście niedawno co stracone kalorię jogurtem owocowym. Rozmawialiście dosłownie o wszystkim, on opowiadał ci o porannym treningu, ty mu natomiast opowiadałaś o nieznośnym kocie Tyberiuszu, który ostatnio w ramach manifestu postanowił upiększyć śnieżnobiałą kanapę w salonie i zwyczajnie wypróbował na niej jakie ostre ma pazurki.
~~~
Siedzisz na hali Łuczniczka razem koło żony Marcina Wiki. Mocno zaciskasz kciuki, bowiem grają dzisiaj z Asseco Resovią Rzeszów na swojej własnej hali, przed swoja publicznością i wierzysz, że uda im się wygrać.  Mecz zakończył się po pięciosetowym boju, a zawodnicy z Rzeszowa musieli pogodzić się z tym, że dzisiaj triumfował bydgoski zespół. Z wielkim uśmiechem na ustach rzucasz się na szyję swojego ukochanego, po czym całujesz go w policzek i karzesz iść się umyć, gdyż po dwóch i pół godzinie zaciętej walki nie pachnie swoimi perfumami, a zupełnie innym, mniej przyjemnym aromatem.
~~~
Po każdym wygranym meczu Andrzej ma to do siebie, że nie może iść spać. Euforia, która go wypełnia jest tak wielka, że namawia ciebie na różnorodne zajęcia. Od kiedy wróciliście do domu, zdążyliście już wspólnie przygotować późną kolację, zagrać w karty i obejrzeć dwa filmy. Zbliżał się ranek, a Andrzej wtulając twarz w miejsce pomiędzy twoją szyją, a obojczykiem w końcu zaczął miarowo oddychać, co oznaczało, że usnął, a jutro na rewanżowym spotkaniu będzie niewyspany.

Adnotacja: Zapomniałam, że dzisiaj wypada coś tutaj dodać więc robię to na szybko. W niedziele ostatnia 3 część, a później? Później się coś naskrobie, nie wiem o jakim sportowcu, ale ktoś będzie.
Dzisiaj była Planica i Żyła na podium zrobił mi dzień, chociaż Jacobsen i jego upadek trochę szumi mi w głowie i nie chce wypaść, szkoda, szkoda bo chciałam go w drużynówce, ale zastąpi go Sorsell, bo Hildziak korzysta ze słońca i nie skacze :). Wspominałam, że uwielbiam Norwegów? Jak nie to mówię.  I kolejny raz pisząc o skokach Tepes i jego 223,5 m <3.


środa, 20 marca 2013

Fajnie, że jesteś; jeden.

Siedzisz na śnieżnobiałej kanapie w salonie, w dłoni dzierżysz kieliszek ze szkarłatnym, wytrawnym winem. Upijasz jeden łyk, po czym odkładasz go na szklany stoliczek, chwytasz swojego towarzysza za dłoń i czując ciepło jego ciała, na twojej twarzy maluje się szeroki, niewymuszony uśmiech. Myślami uciekasz do wspomnień.
~~~
Minął tydzień od kiedy wprowadziłaś się do Bydgoszczy, od zawsze interesowałaś się siatkówką, tę pasję zaszczepił w Tobie nieżyjący dziadek - Bogdan, któremu jesteś wdzięczna za poświęcone godziny w ogrodzie, gdzie odbijaliście piłkę i za te spędzone w domu, gdy cierpliwie tłumaczył ci zasady gry. A definicja nie zamykała się w beznadziejnym "piłka jest okrągła, ale siatka tylko jedna". Sprawdzając stronę internetową lokalnej drużyny, w tym wypadku Delecty Bydgoszcz postanowiłaś zakupić bilet na spotkanie z Politechniką Warszawską, które miało odbyć się na Łuczniczce, kalkulując w głowie pozostały ci dwa dni do tego spotkania. Wiele słyszałaś o tych drużynach, obie reprezentowały wysoki poziom, w obu grali dobrzy, znani i mniej znani siatkarze, którzy chcieli doprowadzić swoją drużynę na szczyt. 
~~~
Gdy w końcu zawitałaś na Łuczniczce, zaopatrzona w klubowe barwy, które reprezentowała twoja koszulka, zajęłaś jedno z wielu miejsc i czekałaś na rozpoczęcie batalii. Wybiegli na boisko, grali jak natchnieni, niestety ktoś musiał przegrać, żeby inny zespół mógł triumfować, wypadło na Delectę. Z opuszczonymi głowami pogratulowali zwycięzcą, niektórzy szybko udzielili wywiadu zapewniając, że wyeliminują błędy, które dzisiaj były widoczne i które przesądziły o losach tego spotkania.
~~~
Zasiedziałaś się, a wychodząc z sali wpadłaś na niebotycznie wysoką postać. Rozpoznałaś w osobniku gracza Delecty, którego szybko przeprosiłaś, przy okazji oblewając się rumieńcem prawie że po koniuszki włosów. Odpowiedział uśmiechem i niewyraźnym "nic się nie stało", po czym każde z was poszło w swoim kierunku.
~~~
Kto by się spodziewał, że kilka miesięcy później będziesz razem z nim siedziała na tej samej kanapie, w tym samym mieszkaniu, oddychając tym samym powietrzem i z myślą, że wasze serca biją tym samym niewymuszonym, trochę przyspieszonym tempem.

Adnotacja: Będą trzy części, wyszło zupełnie inaczej niż to było w planach. Andrzej żyje własnym życiem, Lilianna to już w ogóle nie wyszła tak jak miała, a Tyberiusza jest mało, ale dzisiaj skończyłam poprawki, a w sumie przepisałam tylko to co zdążyło powstać w trakcie okienek. 
Generalnie jutro podobno gram w siatkówkę, podobno jest dużo drużyn i podobno mam się zająć przyjęciem - challenge accepted. 
Teraz gorzkie żale: kończą mi się skoki narciarskie czekam tylko na LGP; niedługo Planica, a ja chciałabym ją odwlekać; w sklepie nie starczyło dla mnie przeglądów sportowych, muszę szukać po Poznaniu, ale dzisiaj nie miałam na to czasu; źle mi idzie w szkole i mam chandrę. 

środa, 6 marca 2013

Fajnie, że jesteś; postacie.

Szukasz wiary, wierzysz w czary.

Lilianna Lily
Tak fajnie, że jesteś aniołem w tym mieście.

 Andrzej
Tak fajnie, że jesteś ciągle dzieckiem, 
tak samo jak ja.

Tyberiusz

Adnotacja: Ktoś tam chciał Wronę, wiec jest i on :). Dodam już postacie, ale rozdziałów jeszcze wszystkich nie mam. Zaczynam ponownie uczęszczać do szkoły, a więc na moich okienkach powstanie dalsza część tej historii.

poniedziałek, 4 marca 2013

Kłamstwo trzyma w szponach; pięć


Jutro okłamiemy się ostatni raz i koniec

 Łukasz wrócił z domu rodzinnego miesiąc temu. Widziałam ich wysiadających ze samochodu pod domem, cieszył się trzymając córkę w ramionach, oczy świeciły mu się jak dwa iskrzące węgielki. Był szczęśliwy, chociaż może nieświadomy jak bardzo ważne jest dla niego to życie, z którego rezygnował dla mnie. Kilka dni później kochaliśmy się, kolejny raz i to był ten ostatni. Namiętny seks wypełniał każdy milimetr pomieszczenia, można to było wyczuć w powietrzu. Kochaliśmy się. Nie, to nie to, my się jedynie pierdoliliśmy tak, że mury kamienicy trzęsły się w fundamentach. Pani Agrippina następnego dnia zaczepiła mnie na korytarzu i pytała co to za dziwne odgłosy dochodziły z mojego mieszkania, a później z wielkim uśmiechem dodała, że kiedyś też była młoda i nie takie rzeczy wyprawiała oraz nie zapomniała wspomnieć, że z panem Izaakiem zachowywała się dwukrotnie głośniej.
 Zakończyliśmy swój romans, Delfina nadal była moim uzależnieniem, ale nie największym narkotykiem. Na zburzonych fundamentach związku małżeńskiego próbowaliśmy coś odbudować z Marleną, ale niestety nie udało się. Nie rozstaliśmy się, żyjemy nadal wspólnie, okłamujemy się coraz częściej, ale łączy nas seks. Nigdy nie spodziewałem się, że  kiedykolwiek z żoną może łączyć mnie tylko seks. Ale teraz tak było, każdy z nas miał innego kochanka, przynajmniej tak mi się wydawało. Miałem wiele nowych partnerek, jednak żadna w łóżkowych wariacjach nie mogła zastąpić mi Neny. Marlena, która deklarowała, że znalazła w końcu odpowiedniego mężczyznę mimo wszystko zachowywała się jak kura domowa.
 Wszystko ułożyło się pomyślnie. Już nie czułam się jak porzucona osoba chociaż to z mojej inicjatywy zakończyliśmy ten romans. Znalazłam miłość, a w sumie ona niespodziewanie zapukała do moich drzwi i już nie wyszła, została. Okazało się, że ten który odwiedzał mnie, gdy Łukasza nie było jest wymarzonym facetem, księciem z bajki nie koniecznie na białym rumaku, ale w białym Audi. Achim pojawiając się w dobrym momencie mojego życia, zyskał naprawdę wiele, a jedną z tych rzeczy było moje serce. I stał się moim narkotykiem, a jak zaprzestałam kłamstw i spotykania się z wieloma mężczyznami.
 Kłamstwa nie wyszły na jaw, przynajmniej jednostronnie. Delfina opowiedziała Achiowi swoją historię, zaakceptował cały pakiet jej różnorodnych wad. Nie zapomniał o nawiązaniu pomiędzy nimi umowy, gdzie zaznaczył granicę jakiej nie może przekroczyć inaczej on zniknie. Tak szybko jak ona powstała, tak szybko o niej zapomnieli, a właściwie zdarzyło to się następnego dnia, gdy do utraty tchu poznawali swoje ciała po raz kolejny. Mimo iż nie był takim wspaniałym kochankiem jak Łukasz, bez problemu rozgryzł jej punkt G.
 I tak seks, kłamstwa i narkotyki toczą swą egzystencję w tym smutnym jak pizda mieście.

Miłość przezwycięży wszystko, wiesz o tym? Założę się, że przezwycięży nawet nabyty genetycznie krwotok podpajęczynówkowy. 

Adnotacja: Beznadziejne w swojej beznadziejności, ale przyznam się, że ta historia powstała od końca. Pierwszy rozdział, który pojawił się w moim wordowym  świecie to ten. Cała reszta została podporządkowana. 
Mam bohaterów, mam dwie kolejne historie, nie całe ale są. Może jeszcze w marcu coś się pojawi. Nie wiem kim zacząć Kosokiem czy ... no właśnie, waham się pomiędzy Wojtkiem Ferensem, Andrzejem Wroną i Łukaszem Wiśniewskim :).
Obiecałam, że ogłoszę to publicznie: ja Daria, która Austria Team nie lubi od zawsze, pokochałam Morgiego za jego fair play oraz Fettnera za jazdę na jednej narcie :). Przytaczając słowa Piotrka Żyły: Morgi jesteś naszym bohaterem!

sobota, 2 marca 2013

Kłamstwo trzyma w szponach; cztery.


Nosisz kłamstwa, które chowałem gdzieś w podtekstach

 Lecicie do Polski, córka kurczowo trzyma twojej dłoni, żona cicho pochrapuje siedzenie dalej. Patrzysz na ekran swojego telefonu i widzisz wiadomość od Delfiny: Zapomnij o mnie na ten weekend, niech one będą najważniejsze Łukaszu. N. Mrugasz oczami jakby nie dowierzają, nie chcesz o niej zapominać, nie chcesz wyrzucić jej z pamięci na całe trzy dni. Nie chcesz i nie potrafisz, ale robisz dobrą minę do złej gry.
 Wyjechał, a ty postanawiasz uporządkować swoje życie, ale przeszkadza ci w tym dzwonek do drzwi. Otwierasz je delikatnie, a widząc postać za nimi zapraszasz do środka. Przyciśnięta do ściany, nie możesz złapać oddechu, wazon z czerwonymi różami rozbija się o podłogę, a ty zostajesz posadzona na komodzie. Przyspieszone oddechy nakręcają całą zabawę. Ręka mężczyzny ląduje pod twoją bluzką, którą zdziera i rzuca w bliżej nieokreślonym kierunku. Unosisz biodra, a spodnie z jego pomocą powielają losy wcześniejszej garderoby. Czujesz jego zręczne palce w swoim wnętrzu, wyginasz się w łuk i prosisz o więcej. Jedno pchnięcie i z twojego gardła wydobywa się jęk, kolejne i jeszcze jedno doprowadza Ci na skraj wytrzymałości. Opierasz czoło o jego bark, a wasze ruchy nabierają tempa. W końcu zaspokojona opierasz się nagimi plecami o zimną ścianę i normujesz oddech.
 Matka rzuca ci się w ramiona, wesoło wykrzykując, że wrócił syn marnotrawny. Mała córeczka biegnie do psa, Delia merdając ogonem, liże ją po twarzy. Marlena w uścisku teściowej po raz kolejny słyszy, że wygląda jak wieszak i to wina Łukasza, który je za dziesięciu. Rodzinnie zasiadacie w salonie i słuchacie starszej pani Kadziewicz, która mówi co się zmieniło w Dobrym Mieście. Pod pretekstem zmęczenia po podróży zostajecie puszczeni do swoich pokoi. Kładziesz się na łóżku, a Marlena tuż obok i mówi, że cię kocha, a ty mruczysz coś pod nosem, po czym z głośnym kurwa wypływającym z twoich ust, mówisz że już tak nie możesz.
 Zawsze jak wyjeżdża Łukasz, pojawia się on. Często deklaruje, że cię kocha, wierzysz mu bo czemu nie. Wiesz też, że nie przychodzi on do ciebie tylko i wyłącznie po doznania cielesne, lubicie rozmawiać. Spowiadacie się sobie, mówicie o swoich perwersyjnych myślach pijąc jedną herbatę za drugą. Wtedy też kruche ciasteczka znikają z kolorowego talerzyka w zastraszająco szybkim tempie. A wy wtuleni jedno w drugie myślicie o tym co jest i będzie, wiesz, że tak jest dobrze. Wiesz, że tak mógłby wyglądać prawdziwy związek, który chciałabyś tworzyć.
Nie wytrzymujesz, dusisz się, potrzebujesz tlenu. Wychodzisz na balkon i z kieszeni bluzy wyciągasz czekoladowe Black Devile. Podpalasz jednego, a dym z papierosa szczypie cię w oczy, natomiast substancje smoliste doszczętnie wypełniają twoje płuca. Przed oczami widzisz Delfinę i wiesz, że to z nią chcesz teraz być, ale nie zostawisz żony i córki.

Adnotacja: Łukasz to jest pokręcony i to on tutaj miesza w uczuciach. Delfina go nie kocha jakby ktoś nie zauważył :).
Dzisiaj sobie obejrzę drużynówkę liczę na podium, ale nie tylko u Polaków ale również Norwegów. 
Idę chorować dalej, męczyć się z kaszlem, nie mogąc przełykać i dusząc się :). Nie polecam.
A jednorazówka ze skonfundowanych jest skróconym pierwszym rozdziałem nowej pięcioczęściówki. Tylko brak mi bohatera -,- ubolewam.


czwartek, 28 lutego 2013

Kłamstwo trzyma w szponach; trzy.


Ty nosisz pod paznokciami coś więcej niż strzępki ekstaz

Uprawicie seks, jak ogrodnicy marchewki w ogródku. Kolejny raz doprowadzacie się na skraj wytrzymałości, dochodzicie prawie w tym samym czasie, potem standardowo wtulacie się w swoje ciała, by niebawem on zniknął jak bańka mydlana. Tak jest zawsze. Ten schemat macie opanowany do perfekcji. Ty zostaniesz sama z poczuciem, że jutro on wróci. A on? On pojedzie do domu, kolejny raz spędzi samotnie noc na kanapie w salonie, rano pocałuję córkę na dobranoc i jedząc wspólnie śniadanie z rodziną poinformuje o dwóch treningach, mimo iż dzisiaj ma tylko ten poranny.
Czy czujesz się źle jako ta druga? Nie! Absolutnie nie, mimo iż jesteś druga wiesz, że w jego sercu zajmujesz ważniejsze miejsce od Marleny. On cię kocha, powtarza to dość często, szczególnie wtedy gdy wbijacie swoje tyłki w kanapę, jecie czekoladowe lody i popijacie je tanim winem, które zostało okrzyknięte waszym wspólnym. Wtedy rozmawiacie o życiu, o przyszłości, która jest nieznana, ale najwięcej czasu poświęcacie chwili. Tej chwili, która mogłaby trwać wiecznie.
Czy czujesz się źle zdradzając żonę? Może trochę tak, szczególnie gdy mówisz jej kłamstwa prosto w twarz, ale potem wsiadasz do auta i z zawrotną prędkością mniesz do mieszkania Neny, a tam o wszystkim zapominasz. Liczy się tylko ona. Słyszysz głos Marleny dobiegający do twoich uszu, patrzysz na nią i kiwasz głową na znak, że nie słuchałeś. Mówi, że wie od Pawła, iż macie wolny weekend i chciałaby pojechać z tobą do Polski. Szukasz wymówki, ale słodki głos twojej córeczki proszący o wizytę u babci, zakłóca wszystko, zgadzasz się.
Wpadasz do jej mieszkania, prosto po treningu, zrezygnowałeś z prysznicu, toteż od razu kierujesz się do łazienki, by się odświeżyć. Chwilę później kropelki wody spływają po twoim torsie, a ty owinięty w biodrach ręcznikiem wchodzisz do salonu. Opadasz obok niej, po czym przygarniasz ją jedną ręką, wtula się w ciebie, a ty wdychasz zapach kokosa i truskawki bijący od jej ciała.
-Nie uda nam się wyjechać w weekend - mówisz po chwili ciszy i przymykasz powieki.
-Dobrze Łukaszu, spędź czas z rodziną, należy im się - słowa z ust Neny wypływają w eter i docierają do twoich uszu.
Nie wierzysz w to co słyszysz, albo nie chcesz wierzyć. W sumie Delfina nigdy nie robiła ci problemów, nie byłeś jej własnością i właśnie tak cię traktowała, jako dodatek do życia, urozmaicenie. Czujesz jej ciało jeszcze bliżej swojego, przyduszasz ją do klatki piersiowej. Jesteście wspólnie, razem, pokonacie każdą przeszkodę.

Adnotacja: Masło maślane :), ale ja to lubię. Łukasz jest dziwny, przynajmniej u mnie, bo tak to go uwielbiam <3.
Chorobo wypierdalaj! Pozdrawiam wszystkich chorych!
Będę się dzisiaj raczyć meczem gwiazd superligi. 2 godziny i 20 minut szczęścia!
Mam zalążek kolejnego opowiadania, ale nie mam głównego bohatera.

wtorek, 26 lutego 2013

Kłamstwo trzyma w szponach; dwa.


 Pamiętasz? Razem na zawsze, razem do piekła.

 Wasze nagie ciała ocierają się o siebie, słyszysz przyspieszony oddech, powietrze staje się coraz gęstsze. Muskasz płatek jego ucha, przygryzając je nieznacznie, szepczesz jego imię, prosisz o więcej. Coraz wyraźniejszy jest słyszalny dźwięk obijania się waszych bioder. W końcu po kilku minutach sprężyny lekko skrzypią, a nieziemski kochanek ląduje tuż obok ciebie, całując skroń i tuląc niczym największy skarb. Z uśmiechem na ustach zasypiasz, wiedząc że jesteś bezpieczna.
 Nie zaprzątasz sobie głowy tym, że umówiłeś się z żoną. Mieliście jechać na zakupy, chciała kupić sobie nową suknię na ślub waszych przyjaciół, a i tobie przydałby się nowy garnitur. Małej córeczce też przydałaby się jakaś kreacja w końcu ma jechać z wami. Zapominasz o tym wszystkim, żyjesz chwilą, a w tej chwili jesteś z nią.
 Budzisz się, a jedyny ślad po wspólnie spędzonym czasie na igraszkach to pognieciony materiał prześcieradła po lewej stronie łóżka. Znowu jesteś niepocieszona, znowu jesteś tą drugą, chociaż tak naprawdę zawsze nią byłaś. Znowu pojechał do rodziny, by pod maską pozorów grać kochającego męża. Znowu nie jest z tobą. Podnosisz się trochę ociężale i już wiesz, że dzisiaj nie będziesz w humorze. Po zabawianiu się z Łukaszem boli cię każdy mięsień, zdajesz sobie sprawę, że o niektórych nie miałaś nawet pojęcia, a teraz czujesz je dokładnie po każdym waszym spotkaniu. Przeglądasz się w lustrze, wokół kostek dostrzegasz ślady, gdy cię przytrzymywał, nieznaczne sińce zasłonisz bransoletkami. Nie wiesz natomiast jaką apaszkę wybrać dziś, gdyż na twojej szyi kolejny raz prezentuje się dorodna malinka. Stanowczo musisz mu zabraniać, zostawiać jakiekolwiek ślady na twojej skórze, chyba że w niewidocznych miejscach.
 Podrzucasz piłkę, odbijasz się od parkietu, trafiasz w żółto-niebieską mikasę, a ta zatrzymuje się na siatce. Z twoich ust wypływa ciche kurwa, ale za chwilę już krzyczysz, zły na samego siebie próbując wyładować emocje. Patrzysz na trybuny, jest tam twoja żona z córką, uśmiechasz się wymuszenie. Przed twoimi oczami pojawia się obraz Neny, chcesz już ją zobaczyć, pragniesz jej dotyku.
 Rozmawiasz z kolejną zdradzoną kobietą, masz minę pokerzysty. Zadajesz pytania, wspierasz  na duchu, a podając kolejną chusteczkę o zapachu truskawki, mówisz że zapraszasz za tydzień na kolejną wizytę. Opierasz się w fotelu i wyciągasz nogi na biurko. Oddychasz ciężko jak po przebiegnięciu maratonu, a to tylko twoje perwersyjne myśli, które pragną spełnienia.

Adnotacja: Brak lekcji bo dyżur - spoko, w piąteczek to samo <3
Kłamstwo nie ma krótkich nóg, nie wiecie co prawicie - przynajmniej nie to ich, a czy się wyda to zależy od mojego humoru.
Cześć, chcę już na Łuczniczkę, chcę jakikolwiek mecz Delecty i chcę trochę wolnego - o tak wiele nie proszę!

niedziela, 24 lutego 2013

Kłamstwo trzyma w szponach; jeden.

  
Wokół czai się fałsz i zdrada

 Z reguły jesteś szczery, no właśnie z reguły. W życiu zawodowym może i nie kłamiesz, mówisz to co myślisz, nie znasz umiaru i nie gryziesz się w język, chociaż niekiedy twierdzą, że powinieneś - wytykasz błędy, chwalisz drużynę po wygranym meczu i nigdy nie przestajesz brnąć na przód. Natomiast w życiu prywatnym sprawa jest zupełnie inna. Kłamiesz. Kłamiesz swoją żonę mówiąc, że kolejny raz nocowałeś u klubowego kolegi. Kłamiesz swoje dziecko, gdy pyta się gdzie tatuś znika, a ty mówisz, że grałeś wyjazdowy mecz mając tego dnia wolne. Kłamiesz i nie czujesz wyrzutów sumienia. Kłamiesz jak mniemasz w słusznej sprawie, bo przecież ona jest ważna. Zajmuje miejsce w twoim sercu i myślach. Możesz pokusić się o stwierdzenie, że ją kochasz.
 Z reguły jesteś zimną suką bez serca, no właśnie z reguły. W rzeczywistości też nią jesteś i tutaj potwierdza się reguła. Nie posiadasz głębszych uczuć, chociaż wydaje ci się, że kochasz, ale równie dobrze może to być jedynie pociąg seksualny. Jesteś sama, ale nie samotna. Masz facetów na pęczki, jeden kochanek lepszy od drugiego, ale tylko Łukasz potrafi cię najlepiej zaspokoić. Jesteś z nim, bo dobrze się czujesz w jego towarzystwie. Nie musisz ukrywać się pod maską pozorów, nie musisz na siłę być miła, dla niego negatywne emocje są wyprane, odkrywasz swoją nową, nieznaną twarz.
 Mówią, że kłamstwo ma krótkie nogi. Może i ma, ale temu wydłużają się nogi z każdym kolejnym niczym Pinokiowi nos. Serio! Nikt nie wie o waszym pokręconym związku. Nie pokazujecie się wspólnie w publicznych miejscach, macie swoje miejsce na schadzki, które jest jej mieszkaniem. Kłamiąc nie dajecie po sobie poznać, że to robicie. Ty masz rodzinę, ona jest bez zobowiązań i zachowuje się jak dziwka. Raz ten, innym razem tamten i jakoś to będzie. Powodem do radości może być fakt, iż nie ima się kurestwem, ale jest znaną panią psycholog. 
 Z reguły jesteś kochającym mężem i ojcem. Faktycznie kochasz swoją córkę, pamiętasz gdy porównywałeś ją do najlepszych narkotyków i rzeczywiście nadal tak jest, ale miłość do ukochanej wygasła, albo po prostu została tymczasowo odsunięta na dalszy plan. Reguła niepotwierdzona. 
 Z reguły jesteś kobietą, która została porzucona. I właśnie tak jest, nie porzucił cię chłopak, narzeczony czy mąż. Porzucili cię rodzice, wyrzekli się ciebie, nie chcieli mieć z tobą nic wspólnego. Skończyłaś osiemnaście lat i musiałaś radzić sobie sama, dla nich przestałaś istnieć. Nigdy cię nie chcieli.Teraz ty nie chcesz nikogo.

Adnotacja: No to zaczynamy, standardowo rozdział co dwa dni, jak kiedyś pisałam powiadamiam na gg, inni niech szukają :). 
To jak ja wykreuję Kadzia to tylko i wyłącznie moja wyobraźnia, w rzeczywistości bardzo go szanuje, był jednym z pierwszych siatkarzy, którzy zarazili mnie tym sportem. A ponadto uwielbiam go za wszelkie wypowiedzi, lubię do nich wracać i słuchać rozmaitych słów płynących z jego ust.
Musicie przyznać, że głos ma zajebisty :).
Ja wiem, że jestem na tyle kontrowersyjną postacią, że albo się mnie toleruje, albo bardzo, bardzo, ale to bardzo nie lubi.

sobota, 9 lutego 2013

Kłamstwo trzyma w szponach; postacie.

To świat, w którym szczerość więdnie

Ona - Delfina, Nena
Kłamałaś, że nie kręci Cię seks w aucie
Nie przestawajcie, teraz chcę na to popatrzeć.

On - Łukasz, Kadziu
Kłamałem, w biurku trzymałem rewolwer
Nie prezent dla Ciebie, dobrze, że mam go w torbie.

Adnotacja: Zainspirowana Małpą, katuję was moją wyobraźnią. Przed czytaniem dalszej części proszę skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż narkotyki, seks i kłamstwa szkodzą zdrowiu lub życiu pacjenta. 
Czemu Kadziu? Bo cholernie chcę go spotkać na parkietach PlusLigi. O wiele nie proszę. 

sobota, 2 lutego 2013

Turtles can fly; pięć.


 Mija sekunda, godzina, dzień, tydzień, miesiąc, a nawet pół roku. Twoje dotychczasowe życie zostało wywrócone do góry nogami, już nie jesteś wredną dziewczyną zatraconą w książkowym świecie. Nie jesteś też osobą pesymistycznie nastawioną do związków, nie jesteś nawet samotna chociaż tak wmawiałaś wszystkim, że nigdy się nie zakochasz. 
 Wiesz jak to jest budzić się w ramionach ukochanego mężczyzny. Wiesz jak to jest dostawać buziaka na dzień dobry jako najlepsze zapewnienie dozgonnej miłości. Wiesz jak to jest obejmować cały swój świat ramionami. Wiesz jak to jest gdy wszystko się wali, a on jest niedaleko i wspiera cię. Wiesz jak to jest pokłócić się z ukochaną osobą, a potem płomiennie godzić. Wiesz jak to jest szczerze zapewniać o swoich uczuciach.
 Kiedyś byłaś zagubioną istotą, dzieckiem we mgle. Nie wiedziałaś czego chcesz, nie wiedziałaś że bycie samotnym może ci się znudzić. Nie byłaś pewna czy potrafisz kochać, bo sama w życiu nie otrzymałaś za wiele tego uczucia.
 Teraz jesteś kobietą, która kocha niszczyciela dobrej literatury. Jesteś ukochaną skoczka narciarskiego i przeżywasz jego porażki jak i zwycięstwa. Jesteś osobą, która nie martwi się tylko o siebie, a drży ze strachu o osobę, która szybuje w chmurach.
 Pamiętasz jak chciałeś spotkać kobietę, która obdarzy cię tak wielkim uczuciem jak ty ją. I uśmiechasz się do swoich myśli, bo kogoś takiego znalazłeś. Mimo iż nie zawsze jest cukierkowo, a nawet często wiszą nad wami czarne chmury jesteście razem dla siebie zawsze skłonni do poświęceń. Kochacie się i chociaż nic nie zapowiadało takiego zakończenia waszej historii, cieszysz się że jesteś z Weridianą. Kilka przypadkowych spotkań doprowadziło was do miłości. Pamiętasz jak tego dnia, gdy mieliście świąteczną kolację złapałeś ją za łokieć, spojrzałeś w jej oczy i spytałeś czy możesz jej wynagrodzić śmierć ukochanej książki. Wtedy też kopnęła cię w piszczel i powiedziała, że z pryszczatymi nie rozmawia. Dwa tygodnie później natomiast piliście razem wódkę przy barze, a potem oświadczyłeś jej że masz ochotę ją przelecieć. Dostałeś w twarz. Miesiąc później wylądowaliście w łóżku, później udawaliście, że pomiędzy wami jest tylko powietrze i nienawiść, aż w końcu ulegliście i do tej pory tworzycie zgrany duet.
 Kelnerka i skoczek - miłość oparta na złości, radości, żalu, goryczy, szczęściu i milionie innych uczuć. Idealny związek.


Adnotacja: Widzicie ten uśmiech, który ja uwielbiam? No to ten, tak Velta wyraża radość, ciesząc się, że z nim kończę i że jednak Weridianka go kocha, bo z założenia miała być suką. 
Były kwalifikacje było 3 miejsce, dzisiaj konkurs odwołany to jutro pierwsze miejsce musi być!
Kurwa mać - tak wyrażam całe zmęczenie po tygodniu szkoły, nawet nie miałam siły dzisiaj wyjść, usypiam na siedząco.
Kolejny Kadziu tak jak zapowiedziałam, ale mam problem kto po nim, obstawiam Wronę, ale przyjmuję propozycje.
Zibi Bartman jako juror Miss Polonia - czyli jak poprawić sobie humor i śmiać się jak pojebana.

czwartek, 31 stycznia 2013

Turtles can fly; cztery.


 Jesteś w Oslo, swoim ukochanym mieście. Siedzisz w Wayne's Coffe popijając ciepłe Latte. Myślisz nad swoim życiem, zastanawiasz się czemu nie możesz żyć w filmowej rzeczywistości, gdzie wpadasz na zupełnie obcego mężczyznę, który się w tobie zakochuje ze wzajemnością i żyjecie długo, i szczęśliwie. Kręcisz głową po czym uświadamiasz sobie, że nadal wierzysz w happy endy chociaż się tego wypierałaś. Chcesz uciec od kotłujących się myśli, dlatego grzebiesz w wielkiej, brązowej torbie i wyciągasz książkę Paula Christophera. Ostatnio coraz częściej uciekasz w świat bohaterów czytanej lektury. Tym razem śledzisz perypetie Finn Ryan - studentki historii. Uśmiechasz się delikatnie, gdyż obrałaś ten sam kierunek. Zaczytana, przewracasz kolejne strony bez mrugnięcia okiem. Notes Michała Anioła przerywa ci dźwięk telefonu, szef każe się stawić w pracy o 20:00, będziecie mieli poważnych gości, ktoś musi ich obsłużyć.
 Jedziesz autem do Oslo, jak co roku organizowana jest świąteczna kolacja, na której zjawiają się zawodnicy, trener i cała reszta sztabu. Miejsce obok zajmuje Tom, który co chwile robi głupie zdjęcia, aby jak najlepiej zrelacjonować fanom jak przeżył kolejny dzień tego roku. Pytasz przyjaciela, gdzie macie się stawić, a ten wyciągając z kieszeni wymięte zaproszenie, mówiąc, że w Handverkerstuene. Kiwasz głową na znak zrozumienia i pięć minut później parkujecie przed restauracją.
 Wchodzicie do restauracji, odwieszacie zimowe kurtki i kierujecie się w stronę trenera. Typowo męskie uściśnięcie dłoni i już po chwili opadacie na swoje miejsca sapiąc jakbyście co najmniej przebiegli maraton i znaleźli się pierwsi na mecie. Śmiejecie się w głos gdy Fannemel opowiada o tym jak został napadnięty przez grono wiernych fanek, które chciały jego bieliznę. Dobrą zabawę przerywa chrząknięcie i już ułamek sekundy później melodyjny głos jednej z kelnerek dociera do waszych uszu. Odwracasz twarz w jej stronę, a ona jakby z zakłopotaniem się uśmiecha i macha głową na przywitanie.
 - Cześć. - odpowiadasz beztrosko. - Danie dnia prosimy. - dodajesz nie czekając, aż reszta chłopaków się zdecyduję.
 - Dobrze, proszę chwileczkę poczekać. - mówi dziewczyna i szybko ucieka, potykając się o wycieraczkę i przepychając samotne krzesło.
 Uśmiechasz się pod nosem, zasypany gradem pytań ze strony znajomych. Odpowiadasz półsłówkami, gdyż to nie czas na zwierzanie. Tom tylko kręci głową, bo już zdążyłeś opowiedzieć mu o maniaczce książek.
 Wpadasz do kuchni, wołając co mają przygotować. Sama wciągasz ogromny haust powietrza, które po chwili wypuszczasz. Porywasz pół litrową butelkę wody i ciągniesz z niej łyka, a jedna ze strużek spływa ci po brodzie. Co za niechlujstwo, przebiega ci przez myśl. Po chwili wraz z Oralią szusujecie pomiędzy stołami donosząc talerze z ciepłymi daniami. Zmęczona opadasz na krzesło, patrzysz w stronę zegara, za dziesięć minut kończysz. Wołasz Andresa i informujesz go, że skończyłaś i nie zgadzasz się na nadgodziny. Starszy mężczyzna mruczy coś pod nosem, że dzisiejsza młodzież jest nieodpowiedzialna i dupy rwą im się tylko na imprezy, a potem samotnie wychowują bachora. Prychasz, wciskając mu fartuszek w dłoń i krzyczysz, że w trzecim miesiącu ciąży też będziesz u niego pracować, odstraszając klientów.

Adnotacja: Właśnie wróciłam do domu ze szkoły, od rana się w niej kisiłam i ughhh... muszę tyle zrobić, a na nic nie ma czasu.
Co do książki z rozdziału to kurewsko polecam, a sama pomęczę po raz kolejny lalkę bo niby lektura -,-
Czekam z utęsknieniem na Harrachov i oznajmiam, że kończę pisać Kadzia.